Sportowcy wrócili wolno do treningów, choć w przypadku zawodników ćwiczących na co dzień głównie pod dachem, trudno mówić o normalności. Na przykład pływakom pozostały zajęcia jedynie na świeżym powietrzu.
– Oczywiście zamknięty basen jest ogromną przeszkodą, ale nie będziemy rozpaczać. Cieszy stuprocentowa frekwencja. Widać, że moim podopiecznym wymuszona przerwa nie odebrała chęci do pracy – wyjaśnia zajmujący się grupą najstarszych pływaków w mławskim Płetwalu Michał Chlastosz.
Aktywni są także pozostali reprezentanci Płetwala. Do pracy wrócili zawodnicy prowadzeni przez pozostałych trenerów, czyli Tomasza Szczepańskiego, Roberta Wieczorka i Przemysława Wółkiewicza.
– Do wyboru mamy dużo możliwości. Popracujemy nad rozwojem ogólnym, nad wytrzymałością, pojawi się gimnastyka. Pobiegamy, pojeździmy na rowerze. Generalnie będzie co robić. Spieszyć się nie musimy, bowiem z pewnością obecny sezon nie zostanie dokończony. A w przypadku następnego, najważniejsze start odbędą się dopiero w grudniu. Może do tego czasu pandemia już minie – dodaje Chlastosz.