Aż 40% rodziców dzieli się w internecie zdjęciami i filmami, na których są dzieci. Rocznie wrzucamy do sieci średnio 72 zdjęcia i 24 filmy ze swoimi pociechami. Większość z nas myśli, że widzą je tylko nasi znajomi. A jak jest naprawdę?
Sharenting to słowo, które powstało z połączenia dwóch angielskich określeń: share – dzielić się i parenting – rodzicielstwo. Oznacza regularne zamieszczanie w sieci przez rodziców zdjęć, filmów i informacji z życia dziecka. Czym się najczęściej dzielimy?
– To zazwyczaj przełomowe momenty z życia maluchów, jak pierwszy uśmiech, ząbek, pierwsze samodzielnie stawiane kroki. Zamieszczamy też relacje dokumentujące ważne wydarzenia z przedszkola, czy szkoły oraz wspólne wyjazdy wakacyjne. Brzmi niewinnie, prawda? W czym więc tkwi problem? O tym dowiecie się z naszego nowego poradnika, przygotowanego w ramach kampanii „Nie zagub dziecka w sieci” przez Annę Borkowską i Martę Witkowską z Akademii NASK – informuje Ministerstwo Cyfryzacji.
Rodzicielstwo to radość i duma. Młodzi rodzice chcą dzielić się swoimi emocjami ze wszystkimi wokół. Zresztą wystarczy spojrzeć na świat celebrytów, oni też to robią! Kiedyś królowały albumy z wklejanymi zdjęciami pokazywane na rodzinnych spotkaniach. Dziś tę rolę coraz częściej przejmują portale społecznościowe.
Czy wiecie, że 23% dzieci zaczyna cyfrowe życie zanim przyjdzie na świat? Rodzice w sieci dzielą się zdjęciami i filmami z badania USG. Aż 81% procent dzieci poniżej 2 lat ma swój cyfrowy ślad, a 5% z nich posiada… własny profil społecznościowy. Założony oczywiście przez rodziców.
– Rodzice, zazwyczaj w dobrej wierze, wrzucają do sieci zdjęcia i filmy swoich pociech bez zastanowienia się, czy chcą, aby zobaczyło je grono nie tylko najbliższych znajomych. Zapominają, że w internecie są różni ludzie, którzy w łatwy sposób mogą dotrzeć do naszych prywatnych materiałów. Nie znamy ich, a zatem nie wiemy, co zrobią z tymi treściami – ostrzega psycholog Anna Borkowska, jedna z autorek poradnika „Sharenting i wizerunek dziecka w sieci”.
Czym grozi sharenting?
Zdjęcie z plaży, czy śmieszny filmik, na którym nasze dziecko się wygłupia wydają się z pozoru niewinne. Nie wiemy jednak, jak odbiorą je inni, gdzie udostępnią, jakim opatrzą komentarzem i jak w rezultacie zaważy to na przyszłości naszego dziecka?
W sieci nic nie ginie
Raz wrzucone do internetu zdjęcie zostanie tam już na zawsze. Pamiętaj, że wykasowanie zdjęcia nie oznacza, że nikt nie będzie miał do niego dostępu.
Nie Twoje, a wspólne
Materiały, które zainteresują odbiorów bardzo szybko się rozprzestrzeniają, a jeśli staną się memem lub wiralem, mogą zobaczyć je setki tysięcy internautów na całym świecie. Zyskują dużą popularność, niezależnie od naszej woli. Czy na pewno tego chcemy dla swojego dziecka?
Cyberprzemoc
Kompromitujące zdjęcia i filmy to narażenie dziecka na internetowy hejt. To bardzo niebezpieczne, ponieważ dziecko może nie poradzić sobie z agresją, zwłaszcza rówieśniczą.
Wpływ na dorosłe życie
Pamiętaj, że zdjęcia Twoich dzieci będą dostępne także w przyszłości. To Ty, przez swoje działania, budujesz jego wizerunek w internecie. Maluch w pieluszkach, buzia ubrudzona zupą, dziecko na nocniku – pamiętaj, że Twoje dziecko może nie życzyć sobie, aby takie zdjęcia widniały w sieci.
Twoje dane w cudzych rękach
Umieszczasz zdjęcie z przedszkola, opisujesz zabawną sytuację ze sklepu, nagrywasz filmik z wakacji – czy wiesz, że te informacje mogą wykorzystać marketerzy? Stworzą Twój cyfrowy profil, będą wiedzieć, gdzie bywasz, w jakim wieku są Twoje dzieci, co lubią, co jedzą, czym się bawią. To cenne informacje dla firm, które będą wiedziały jakie reklamy do Ciebie kierować.
Czy to oznacza, że w ogóle nie powinniśmy dzielić się zdjęciami, filmami i komentarzami na temat swoich dzieci? Oczywiście, że nie, ale róbmy to z głową. Portale społecznościowe pomagają nam utrzymać kontakt z bliskimi oraz dalszymi znajomymi, możemy wymienić się ważnymi informacjami, poradami, emocjami.
– Wychowanie dziecka jest trudną i wymagającą sztuką. Szukamy wsparcia, akceptacji i porady u innych rodziców w internecie. Dzielimy się własnymi sukcesami i zmaganiami, często podając sporo szczegółów. Czasem zrobimy coś pod wpływem chwili lub emocji, a później nie możemy już cofnąć czasu. Dlatego zanim opublikujemy coś w internecie, dajmy sobie chwilę i pomyślmy o potencjalnych konsekwencjach – podpowiada Marta Witkowska, współautorka poradnika „Sharenting i wizerunek dziecka w sieci”.
Poniżej znajdziecie garść przydanych porad, jak online rozsądnie dzielić się wizerunkiem swojego dziecka:
Zastanów się przed
Przed wrzuceniem zdjęcia lub filmu swojego dziecka pomyśl, czy chciałbyś pokazać je wszystkim osobom ze swojej pracy. A może podzielić się z pasażerami pociągu, którym jedziesz? Pamiętaj, że zdjęcie wrzucone do sieci ogląda znacznie więcej osób niż Ci się wydaje.
Włącz ustawienia prywatności
Serwisy społecznościowe dają możliwość ustawienia ograniczeń w dostępie do Twoich treści. Możesz zadecydować, kto zobaczy materiał, który wrzucasz, czy będzie mógł go udostępnić dalej. Z rozwagą dodawaj też nowych znajomych.
To nie miejsce na intymne i kompromitujące zdjęcia
Nigdy nie wrzucaj nagich lub półnagich zdjęć swoich dzieci. Nawet niewinny obraz czy filmik może być interesujący dla pedofila.. Pomyśl o przyszłości. Zastanów się, czy zdjęcia i filmy, które dodajesz pokazują Twoje dziecko w dobrym świetle. Czy, aby na pewno nie wpłyną negatywnie na jego przyszłość? To ważne, szczególnie teraz w dobie cyfrowego świata, gdzie bardzo łatwo możemy wyszukać informacje o drugim człowieku.
Zapytaj o zgodę
Dziecko ma prawo powiedzieć „nie”. Zanim wrzucisz śmieszne zdjęcie lub film, zapytaj swoją pociechę, czy się na to zgadza. Dzięki temu uczysz je podejmowania decyzji i tego, że ma prawo do prywatności. W przyszłości będzie rozważniej korzystać z sieci.