Do niezwykłej sytuacji doszło w Olsztynie. Policjanci z grupy SPEED zatrzymali do kontroli osobowe audi, którego kierująca przekroczyła prędkość. Okazało się, że powodem przewinienia było pogorszenie się zdrowia dziecka w aucie. Policjanci postanowili przeprowadzić pilotaż auta do Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
- R E K L A M A -
Do zdarzenia doszło w niedzielę około godz. 19.00. Policjanci z grupy SPEED prowadzili statyczny pomiar prędkości na ul. Towarowej w Olsztynie. W pewnym momencie zauważyli szybko jadące audi. Pomiar prędkości pokazał ponad 80 km/h przy ograniczeniu w tym miejscu do 50 km/h.
Funkcjonariusze zatrzymali pojazd do kontroli.
- Za kierownicą audi siedziała mocno zdenerwowana i roztrzęsiona kobieta. W rozmowie z policjantami powiedziała, że śpieszy się, bo jej dziecko jest chore, a jego stan nagle się pogorszył i jedzie z nim do szpitala. Na tylnej kanapie auta siedziało płaczące 4-letnie dziecko. Asp. Dariusz Grunwald oraz mł. asp Rafał Grzegorczyk, widząc, że sytuacja może być poważna, podjęli decyzje o pilotażu auta do Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. Policjanci polecili kobiecie, aby za nimi jechała, a sami po włączeniu sygnałów świetlnych i dźwiękowych pojechali przodem, zapewniając bezpieczny przejazd aż do szpitala – informuje policja.
Źródło: policja.pl
- R E K L A M A -
Brawo policji… pierwszy raz należą im się brawa a tych panów za swą postawę powinno się nagrodzić. Sam mam roczne dziecko i moge się domyślać co przyzywala ta kobieta . Gratuluje postawy panowie. Od tego jesteście żeby służyć pomoca
Nagroda za odpowiednie normalne zachowanie? Przesada. Po prostu zrobili to co powinni.
No i co? Naprawdę było takie strasznie chore? Czy też sprytna mama weszła do budynku szpitala, poczekala aż policjanci odjada i pognala dalej, ciesząc się, że uniknela mandatu? Nie chcę osądzać, ale coraz częściej się ostatnio słyszy o takich sytuacjach. Aż podejrzanie często. Bo właściwie dlaczego nie wezwała karetki, skoro dziecku się tak nagle pogorszylo? To samo zresztą powinni byli zrobić policjanci: nie pozwolić jej jechać dalej i wezwać na miejsce karetkę zamiast odgrywać hollywoodzkie sceny. Ja wiem, że różne sytuacje się zdarzają, ale wiezienie ciężko chorego dziecka własnym samochodem to naprawdę nie jest dobry pomysł. Raz: w karetce mogą od razu udzielić pomocy. Dwa: zdenerwowany kierowca = zagrożenie na drodze. Ona pewnie częściej patrzyła na to dziecko z tyłu niż na drogę przed sobą. Wielkie szczęście, że w nikogo nie rabnela.
Wydaje mi się, że nigdy nie była Pani w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia dziecka. Otóż moje dziecko przestało oddychać z powodu zadławienia, w domu, wezwana na miejsce karetka poinstruowała nas, że w takich sytuacjach pędzi się z dzieckiem do szpitala, a dyspozytora informuje, jakimi ulicami będzie się z dzieckiem jechać, wówczas karetka wyjeżdża naprzeciw. Niestety gdyby mąż jakimś cudem nie udrożnił dziecku dróg oddechowych to do czasu przyjazdu karetki nie byłoby go już z nami. Czekaliśmy wtedy na przyjazd karetki tylko 15 min, piszę tylko, ponieważ wielokrotnie czas przyjazdu karetki jest znacznie dłuższy. Także bardzo dobrze ta kobieta zrobiła gnając do szpitala, z pewnością dotarłaby do niego szybciej niż czekając na przyjazd karetki.
Czekała Pani kiedyś na karetkę?Koleżanka czekała z tatą,który obciął sobie polec piłą,po 35 minutach ,kiedy ojciec zemdlał po raz drugi sama zawiozła go do szpitala,jeszcze musiała się dodzwaniać i anulować wezwanie karetki,która nawet jeszcze nie wyjechała a oni byli już w szpitalu.Myślę,że policjanci potrafili ocenić sytuację, lepiej nikogo nie osądzać nie znając szczegółow.
Brawo! I to są policjanci!