Mieszkańcy Mławy alarmują o niezwykłej aktywności ptactwa. Kilkutysięczne stado kawek i gawronów potrafi krążyć nad miastem o świcie i wieczorem. Są tacy, którzy twierdzą, że zostali podziobani.
Skąd te „wrony” i „kruki”?
Wrony – czyli siwego ptaka z czarną głową – w tym stadzie nie ma żadnej, podobnie kruka bardzo dużego z charakterystycznym ogonem w kształcie rombu. Wrony spotkamy w Warszawie, a kruki w lesie. To liczące ok 3 tys. sztuk stado ptaków, które latają nad Mławą składa się głownie z kawek z niewielką ilością gawronów (te większe). Najliczniejsze takie stada są w grudniu i styczniu. Według badań naukowców przeprowadzonych we Wrocławiu, takie stado składa się w ok. 30 proc z miejscowych ptaków pozostałe przyleciały do Polski na zimowisko z terenów Rosji.
W lutym ptaki zaczynają wracać do swoich miejsc gniazdowania. W kolejnych miesiącach kawki w parach gniazdują w dziuplach czy kominach. W dużo mniejszych stadach pozostają tylko ptaki nielęgowe. Gawrony natomiast wczesną wiosną robią kolonie gniazd na drzewach np. w mławskim parku, które opuszczają po wychowaniu młodych na przełomie czerwca i lipca. Ponownie grupują się przed jesienią i wówczas ich stada zasilane są osobnikami przylatującymi ze wschodu.
Dlaczego takie stado?
Regularne pojawianie się stada ptaków rano i wieczorem, to efekt aktywności dziennej. Rano ptaki rozlatują się z noclegowiska na żerowiska położone poza miastem oddalone nawet 40 km (choć coraz więcej pozostaje w mieście), a wieczorem zawsze zlatują się na jedno miejsce zwane noclegowiskiem. Ptaki, zanim dotrą do właściwego miejsca nocowania, zatrzymują się kilkakrotnie w stałych punktach, co może być próbą zmylenia drapieżników. Im cieplejsza zima tym więcej ptaków lata poza miasto na tereny wiejskie.
Czemu nocują akurat w Mławie?
Powody są przynajmniej dwa, a nawet trzy. Po pierwsze nasze miasto leży na trasie migracji krukowatych z Rosji do Czech, gdzie zimuje najwięcej gawronów z okolic Moskwy.
Po drugie w odległości kilku kilometrów od Mławy usytuowano duże wysypisko śmieci, a to jest główna stołówka tych ptaków, szczególnie w mroźne dni. Korzystanie z tak zasobnych żerowisk, jakimi są składowiska odpadów komunalnych przynosi ptakom korzyść w postaci większego sukcesu lęgowego, a w okresie zimowania zwiększa ich przeżywalność, szczególnie przy najtrudniejszych warunkach atmosferycznych.
W Polsce na koniec roku 2012 istniało 527 składowisk odpadów komunalnych o łącznej powierzchni 2198 ha. Każdego roku składuje się na nich ok. 7 mln ton odpadów komunalnych. Żerują na nich najczęściej mewy i krukowate. Tu warto dodać, że nie tylko one lubią taką stołówkę, część naszych bocianów zimę spędza na hiszpańskich śmietniskach.
Trzecim powodem jest globalne ocieplenie. Obecny grudzień jest najcieplejszy od 68 lat, dlatego ptaki z Rosji nie muszą lecieć, aż do Czech mogą spokojnie pozostać w Polsce. To potwierdzają badania czeskich obrączkarzy, którzy zaobrączkowali u siebie na zimowiskach ponad 20 tys. tych ptaków. Wiadomości powrotne z odczytów obrączek ptaków żerujących lub martwych wykazały, że cieplejsze zimy krukowate spędzają w Polsce.
Upodobały sobie Stary Rynek?
Te gatunki ptaków przystosowane są do nocowania na wysokich drzewach. W centrum Mławy przez lata takie rosły: w parku, wokół kościoła, na cmentarzu. To sprzyjało ptactwu. W szczytowym okresie jesienią na drzewach wokół kościoła nocowały stada nawet 40 tys. szpaków, a w innych wysokich drzewach nocowały tysiące kawek i gawronów. Ponieważ nie podobało się to mieszkańcom, drzewa wycięto lub obniżono ich korony.
W efekcie szpaki w większości porzuciły mławskie noclegowisko. Krukowate, które należą do najinteligentniejszych ptaków na świecie, by dalej korzystać z obfitych żerowisk dostosowały się do zaistniałej zmiany. Zaczęły nocować na dachach bloków, które tak samo zapewniają im ochronę przed drapieżnikami.
Czy to prawda że atakują ludzi?
Tak, ale nie o tej porze roku i nie te stada. Ludzie bywają atakowani przez kawki, a w innych rejonach Polski też przez mewy, ale tylko w jednej konkretnej sytuacji. Tylko wówczas gdy człowiek zagraża bezpośrednio ich młodym. Najczęściej gdy młode są podlotami czyli wyleciały już z gniazda, a nie potrafią jeszcze dobrze latać i uciekać. Wówczas gdy zbliżymy się za bardzo do pisklęcia (nawet o tym nie wiedząc) ptaki latają bardzo agresywnie bezpośrednio nad głową i mogą dziobnąć. Do koloni mew, badacze często wchodzą w kaskach na głowie.
Co robić by ich nie było?
Już kilka lat temu puszczano przez głośniki głos sokoła. Był też sokolnik, który puszczał w powietrze drapieżnika polującego na gawrony i kawki – efekt był równie mały. Wycięto drzewa, szpaki odleciały, ale ptaki krukowate przeniosły się na bloki, a tych raczej burzyć z powodu ptaków nikt nie zamierza.
Więc co można zrobić? Niewiele. Używanie trucizny wobec ptaków jest w Polsce zakazane. Tym bardziej, że krukowate są chronione. Ptaki będą tu zimować tak długo jak długo będą mieć co jeść.
Niezależnie od tego ci, którzy nie lubią krukowatych mogą się cieszyć. W przeprowadzonym w Warszawie liczeniu krukowatych 25 lat temu policzono, że nocuje ich tam ok 130 tys. szt. W kolejnym badaniu przeprowadzonym 10 lat temu było już ich tylko 74 tys. szt. czyli niewiele ponad połowa (56%) z pierwszego liczenia. Później już takiego badania nie robiono. Więc wymieranie tych ptaków w tak szybkim tempie będzie najprawdopodobniejszą przyczyną zanikania tych dużych stad w Mławie.