Brak siłowni zewnętrznej, promieniowanie z rezonansu magnetycznego, plakat wyborczy, który ciągle straszy, ale też i kłopotliwy sąsiad, który „ściąga” przed jeden z bloków tabuny gołębi – to największe bolączki mieszkańców osiedla Zawkrze.
Wczoraj (29 marca) wieczorem spotkał się z nimi Sławomir Kowalewski, burmistrz miasta. To – jak przekonuje ratusz- najlepszy sposób by poznać i rozwiązać przynajmniej część kłopotów trapiących mieszkańców. Na zebranie przyszło wprawdzie tylko kilkanaście osób, ale jak się okazało spraw do omówienia było całkiem sporo.
Mieszkańców zaniepokoiła m.in. sprawa planów uruchomienia rezonansu magnetycznego w jednym z budynków przy ul. Spółdzielczej. Pytali, czy inwestycja ma odpowiedni nadzór i czy mogą być pewni, że promieniowanie im nie zaszkodzi. Burmistrz uspokajał i przekonywał, że z pewnością tak właśnie jest. Dodał jednak, że ratusz dla pewności sprawdzi czy inwestor faktycznie zadbał o bezpieczeństwo sąsiadów z innych budynków. Tłumaczył też, że zgodnie z prawem musiał spełnić odpowiednie wymagania już na wstępnym etapie planowania takiej działalności. Inaczej prawdopodobnie nie dostałby pozwolenia na uruchomienie takiej usługi.
Mławianie narzekali m.in. na młodzież, która wieczorami gromadzi się na placu zabaw (osiedle Sienkiewicza), pije tam alkohol i hałasuje. Problem jak ustalono ma rozwiązać straż miejska i być może policja.
Straż ma się zająć także plakatem wyborczym jednego z kandydatów ubiegających się o fotel burmistrza w ostatnich wyborach samorządowych. Taki widok denerwuje przechodniów – mówiła jedna z osób obecnych na zebraniu. Plakat przetrwał aż do teraz, bo wisi za szybą jednego z prywatnych lokali. Zgodnie z prawem powinien zniknąć dawno temu. Ustawodawca przewidział, że w terminie do 30 dni po wyborach. Teraz właścicielowi plakatu może grozić kara za niedopełnienie tego obowiązku.
Strażnicy miejscy mają też zdyscyplinować mieszkańca bloku „Batory”, który przez okno wyrzuca gołębiom resztki jedzenia, a także kaszę i wszystko czym może je nakarmić. Na początku ptaków było kilkadziesiąt, teraz – jak żalą się jego sąsiedzi – jest ich ponad dwieście. Dodają, że to już spora uciążliwość, nie wspominając o przykrym widoku wszechobecnych resztek jedzenia.
Podczas spotkania powrócił też temat braku siłowni zewnętrznej (nazywanej też potocznie parkiem fitness) w tym rejonie miasta. Jak zapewnił burmistrz siłownia ma powstać niebawem w sąsiedztwie kolejnego placu zabaw, który będzie zlokalizowany w parku miejskim.
Mieszkańcy zgłosili też problem z ulicą Misia Puchatka. Droga została zniszczona przez inwestora budującego bloki. Jak tłumaczył burmistrz zostanie naprawiona jeszcze w tym roku. Inwestor zapewnił, że za to zapłaci.
Właściciele czworonogów narzekali, że jest za mało koszy na psie odchody i że często muszą pokonać z takim ” kłopotliwym pakunkiem” spory odcinek drogi by móc się go pozbyć. Okazuje się jednak, że gdy jedni chcą więcej koszy, inni nie chcą ich wcale… Burmistrz tłumaczył, że obecność takich koszy czasem przeszkadza. To dlatego, że nie wszyscy potrafią uszanować ich przeznaczenie. Nagminnie wrzucano do nich wszystko co się dało- np. odpady po remontach czy zużyte jednorazowe pieluchy.
Sławomir Kowalewski kolejny raz (robił to także na sesji miejskiej) zaapelował o niedokarmianie bezpańskich zwierząt, bo te mogą być nosicielami wścieklizny. O sprawie pisaliśmy już TUTAJ.