Nie ma człowieka bardziej związanego (i powszechnie kojarzonego) z historią Mławy niż profesor Ryszard Juszkiewicz. Urodzony w 1928 roku w Janowie nad Orzycem, w Mławie zamieszkuje od 12. roku życia. Choć tu się nie urodził, czuje się mławianinem, kocha to miasto i przede wszystkim – wie o nim wszystko. Ba, jest autorem kilkudziesięciu prac historycznych, ekspertem od militariów i bitwy mławskiej. Jest w mieście znany i lubiany. Jest szanowanym nestorem.
Odwiedziłem profesora niedawno w jego niezwykłym domu przy ulicy Żwirki, przed którym to domem stoi czołg T-34. W samym centrum miasta! Jest to prywatne muzeum, jedno z nielicznych takich miejsc w Polsce. Według informacji samego profesora, odwiedziło je „co najmniej kilka tysięcy osób”. Zbiory pochodzą głównie z lat 1863-1995. Największy dział stanowi biblioteka (ponad sześć tysięcy woluminów), zawierająca wiele historycznych białych kruków, zarówno tych wydanych w kraju, jak i za granicą. Jest tam dużo monografii dotyczących historii Mławy oraz północnego Mazowsza. Jest także duży zbiór militariów. Oprócz wspomnianego już czołgu, którym opiekuje się jednostka wojskowa z Bartoszyc, w zbiorach znajdują się karabiny i pistolety, rewolwery używane w obu wojnach światowych, kolekcja 84 bagnetów, broń sieczna (m.in. miecz z XII wieku znaleziony w okolicach Wiśniewa oraz miecz litewski z XV wieku, wykopany pod Grunwaldem).
Są też zbiory znaczków oraz kart pamiątkowych wydanych na obczyźnie dla upamiętnienia rocznic ważnych wydarzeń. Są zdjęcia i dokumenty dotyczące Katynia czy sławnych bitew, takich jak bitwa pod Monte Casino. Moją uwagę przykuwa kolekcja portretów prezydentów Polski niepodległej, wśród których znajduje się także portret Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego polskiego prezydenta rządu emigracyjnego w Londynie. W 1990 roku przekazał on wszystkie insygnia władzy prezydentowi Lechowi Wałęsie (oczywiście portret prezydenta Wałęsy także jest). Jak wiemy, prezydent Kaczorowski, podobnie jak prezydent Lech Kaczyński, zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Profesor Juszkiewicz opowiada o nim z dużą sympatią, poniekąd sugerując, aby odwiedzić jego grób w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Jest także w tej kolekcji prezydentów, portret papieża Jana Pawła II. Gdy go zauważam, profesor wyjaśnia: – Jan Paweł II nie był prezydentem, ale był ważnym polskim przywódcą. Był papieżem w Watykanie, a to oznacza wcale nie mniej niż urząd prezydenta. Po chwili, patrząc na mnie z błyskiem w oku dodaje: – Poza tym on tu jest też po to, aby w chwilach, gdy ci prezydenci się ze sobą kłócą, mógł ich ze sobą godzić… Profesor odnosi się z czułością do tych portretów, lecz chętnie opowiada również o innych, znajdujących się w jego kolekcji, już w innej sali. Na przykład wskazuje na portret generała Bernarda Monda, z pochodzenia Żyda. – Gdy przyjeżdżają wycieczki z USA, wprost nie dowierzają, że w przedwojennym wojsku polskim było trzech generałów pochodzenia żydowskiego – zdradza mój rozmówca. Rozmawiamy długo o relacjach polsko-żydowskich, dawnych i obecnych. Profesor mówi, że jeszcze dwa lata temu utrzymywał kontakty z lekarzem żydowskim i z nim często wymieniał poglądy na ten temat. Widoczne jest wszakże rozczarowanie profesora wynikające z faktu, że Żydzi nie zawsze są wdzięczni za okazane im polskie wsparcie. Wspomina, że w przedwojennej Mławie co czwarty mławianin był Żydem (w populacji liczącej 24 tysiące).
– Część Żydów była nam zupełnie obca, nie chcieli z Polakami współpracować – przyznaje i opowiada, że w czasie wojny w Mławie było getto żydowskie (do 1942 roku), potem Żydzi zostali wywiezieni. Nieliczni wrócili do miasta. I ci, co wrócili, zaplątali się w niepotrzebne flirty z władzą ludową. Tak zaistniała u nas żydokomuna. To dało pożywkę do wzajemnych rekryminacji między Polakami i Żydami. Ale… – Sprawa jest skomplikowana – konstatuje profesor. Z jednej strony Żydzi często oskarżają nas o współudział w Zagładzie, z drugiej jednak są ciepłymi, rzeczowymi ludźmi, z którymi można się porozumieć. Na temat Jedwabnego profesor nie chce rozmawiać, ale jasne jest, że nie akceptuje ani niedawnych przeprosin wyrażonych przez nowego hierarchę łódzkiego biskupa Grzegorza Rysia, ani też uwag Rzecznika Praw Obywatelskich, dr. Adama Bodnara, na temat udziału Polaków w zbrodniach Holocaustu. Nie popiera jednak antysemityzmu. – Polacy są katolikami i powinni pamiętać, że pierwszym narodem, o którym mówił Chrystus, byli właśnie Żydzi – przypomina. Wspomina też, że gdy był senatorem, odbył podróż do Izraela. Odwiedził wtedy wielu Żydów, którzy mówili po polsku. Czuł się tam jak w polskich inteligenckich domach. Podobało mu się, że często gdzieś na kredensie znajdowały się figurki Józefa Piłsudskiego. Natomiast z ostatnio wydaną książką Rafała Ziemkiewicza pt. „Mroczny cień marszałka” zupełnie się nie zgadza. Jest według niego zajadle krytyczna i niesprawiedliwa. Przechodząc do współczesności, profesor wypowiada się ciepło o prezydenturze Donalda Trumpa. Podobało mu się jego przemówienie w czasie tegorocznej wizyty w Warszawie. Co do reparacji jest raczej sceptyczny. – Ale pewne zadośćuczynienie od Niemców już otrzymaliśmy. Znacznie gorzej wygląda ta sprawa z Rosjanami – podsumowuje ten temat.
Profesor Juszkiewicz najbardziej chyba cieszy się z rozwoju Mławy. Zapytany przeze mnie, czy kiedykolwiek w historii był okres, gdy Mława była w lepszej kondycji, odpowiada przecząco. Patrząc na mnie przekornie powiada, że w Mławie mamy doskonałą światową korporację. Odwzajemniam się komplementem (absolutnie prawdziwym), że gdy w Warszawie opowiadam o Mławie, ludzie pytają, czy to tam gdzie jest muzeum Juszkiewiczów. Żegnamy się jak zwykle serdecznie i wychodzę z przekonaniem, że odwiedziłem wybitnego Polaka. I niestrudzonego orędownika swojej „małej ojczyzny”. Człowieka, który niewątpliwie zasłużył w Mławie na pomnik.
Z prof. Ryszardem Juszkiewiczem rozmawiał Daniel Kortlan. Artykuł ukazał się w kwartalniku „Mława Life”.
No tak, umarł człowiek, który był ludzki i z szacunkiem odnosił się do innych ludzi. Jego muzeum było dumą mławian. Ciekawe jaki los spotka jego zbiory. Może powinien je oddać do mławskiego muzeum. Jednak warto zadać sobie pytanie czy ta pani , która tam teraz jest dyrektorem zasługuje na taki gest? [Wymoderowano] Tak czy owak oby tylko Muzeum Juszkiewiczów nie rozpłynęło się w powietrzu. Ale jednak to zbiory prywatne. Co zrobią to zrobią.
Mamy tu chyba streszczenie wywiadu a nie wywiad sensu stricte.. Ale i tak ciekawej tresci. Ciekawe co się stanie z muzeum i zbiorami s.p.Profesora.. Pewnie sporzadzil stosowny zapis-testament. Pokój Jego duszy.
Spokój jego duszy. Był niewątpliwie jednym z najznamienitszych mławian.
POmników mamy w Mławie dość.
Każdy kryształ ma rysy.
„Od 1952 do 1987 pracował w sądownictwie w Mławie i Żurominie.”
No i co z tego ? A Ty mieszkałeś w PRL-u .. też nie jesteś ideałem
Śp. profesor Ryszard Juszkiewicz był sędzią w stanie spoczynku. Jako sędzia był znakomitym cywilistą, potrafił w tamtych czasach być niezawisły ! W stanie wojennym musiał odejść z orzekania. To była cena za działalność w Solidarności.