Gryzonie dają się we znaki mławianom z os. Książąt Mazowieckich. – W ciągu godziny można przeprowadzić deratyzację – deklaruje Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko-Własnościowa „Zawkrze”.
– To jest problem wieloletni, ale jakiś nadzwyczajnych sygnałów, aby się nasilił nie mieliśmy. Prowadzimy stałe akcje odszczurzania dwa razy do roku. Poza tym na każde zgłoszenie reagujemy natychmiast i przeprowadzamy deratyzację. W ciągu godziny – mówi Janusz Uniewicz, prezes spółdzielni. Jak dodaje, to normalne zjawisko w tak dużych skupiskach ludzi i nie jest to tylko kłopot OKM-u.
Mławski ratusz apelował już do mieszkańców o niewyrzucanie na otwarty teren resztek jedzenia (np. gdy ktoś chce się go pozbyć bądź dokarmiać psy lub ptaki), gdyż skutkuje to pojawianiem się w mieście szczurów. Podobny efekt daje wylewanie do kanalizacji, zwłaszcza przez mieszkańców bloków, pozostałości po posiłkach.
Urzędnicy przypominali, że zgodnie z „Regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie Miasta Mława” miejsca gromadzenia odpadów komunalnych, studzienki przyłączy wodociągowych i kanalizacyjnych oraz budynki inwentarskie, w których przebywają zwierzęta gospodarskie, podlegają obowiązkowi przeprowadzenia raz w roku deratyzacji. Właściciele i zarządcy nieruchomości powinni się z niego wywiązać do 31 października.
Szczur wędrowny doskonale pływa i nurkuje
Świetnie porusza się w rurach kanalizacyjnych, ale gorzej się wspina. Sto szczurów w ciągu roku spożywa prawie tonę naszej żywności. Codziennie wydala około 20 grudek kału i 16 ml moczu. To one są najczęstszym źródłem zakażeń. Gryzonie te są wszędobylskie i mogą wyrządzić znaczne szkody: potrafią przegryzać beton, przewody kanalizacyjne i wodociągowe, instalacje elektryczne i telefoniczne, a także meble. Szczur jest w stanie przecisnąć się przez otwór średnicy 1,5 cm.
Dzielące z nami budynki gryzonie zostawiają odchody, z których po wysuszeniu unoszą się grzyby i wirusy, lęgną larwy bardzo groźnych pasożytów. Przenoszą ponad 200 niebezpiecznych chorób m.in. wściekliznę, tężec, tyfus i włośnicę.
Uwaga, szczur, który czuje się osaczony, może być szczególnie niebezpieczny. Kiedy się broni, potrafi skoczyć nawet na wysokość głowy człowieka.
Dziwne reagują natychmiast a w gasocinie roi się od szczurów plaga od lat zgłaszają i nikt nie reaguje
Ludzie dokarmiają pieski, gołąbki, a do głowy im nie przyjdzie, że przy okazji również szczury. Próbowałam to ostatnio wyjaśnić mojej sąsiadce to nie byłą w stanie tego pojąć. Bo przecież ona dla gołębi, a nie dla szczurów…
Na Płockiej, przed blokiem 52, ciągle ktoś wyrzuca w rosnące przed jedną z klatek krzewy, jedzenie: chleb, ziemniaki, nawet jabłka. Przechodząc można dostać w głowę-rzucają z okna. Obok są studzienki kanalizacyjne. Aby patrzeć jak zaczną wychodzić z nich szczury. Spółdzielnia powinna zareagować.
Więc może niech Spółdzielnia Mieszkaniowa uświadomi swoich mieszkańców, żeby nie wyrzucali poza pojemniki odpadów żywnościowych.
Ja mam sąsiadkę, która nagminnie dokarmia ptaki latem i zimą, oczywiście pod śmietnikami(nic jej nie można przetłumaczyć), latem wystawia im jeszcze dodatkowo pojemniki z wodą pod śmietnikiem, bo przecież najedzony szczur musi popić, a w ogóle to ma i pragnienie.
Najlepiej latać i skarżyć, ale swojego dokarmiania szczurów to się nie widzi.
Ponadto uważam, że na odpady organiczne powinny być osobne pojemniki, odpadów organicznych nie powinno się wyrzucać do pozostałych śmieci. Do tych pojemników, które stoją szczury sobie bardzo łatwo wejdą, górne klapy są zawsze otwarte, bo nie sposób tego zamykać.