Średnio 720 zł przeznaczą w tym roku Polacy na zorganizowanie świąt Bożego Narodzenia. Co czwarty z nas wyda na ten cel do 400 zł, a co dziewiąty – ponad 1000 zł. Co jeszcze wynika z badania Barometr Providenta?
Młodzi i seniorzy wydadzą najmniej
Jak mówi w wywiadzie dla agencji informacyjnej infoWire.pl Anna Karasińska, ekspert ds. badań rynkowych w Provident Polska: „Najuboższe gospodarstwa domowe będą mogły sobie pozwolić na sfinansowanie świąt w kwocie ok. 380 zł. Z kolei te zamożniejsze przeznaczą na nie ok. 1000 zł. Najmniej – w okolicach 500 zł – wydadzą seniorzy i osoby młode, do 24. r.ż.”. Jeśli chodzi o Polaków w wieku 25–59 lat, ich świąteczne wydatki przekroczą 800 zł.
Głównie z bieżących dochodów
W jaki sposób Polacy sfinansują tegoroczne święta? „Prawie 3/4 badanych wskazuje, że będzie korzystać przede wszystkim z bieżących środków. 40% mówi, że będzie się posiłkować oszczędnościami” – informuje Karolina Łuczak, kierownik ds. komunikacji w Provident Polska. Niewielki odsetek osób pożyczy pieniądze od rodziny (3%) lub w instytucji finansowej (2%). Tylko 3% Polaków sfinansuje święta ze środków z programu Rodzina 500+.
Około 3/4 z nas liczy na prezent
Ponad 70% badanych spodziewa się znaleźć w tym roku pod choinką prezenty. Największym zainteresowaniem cieszą się kosmetyki, ubrania oraz pieniądze. Mężczyźni najbardziej chcieliby otrzymać elektronikę (20%), odzież (17%), pieniądze (14%) i alkohol (14%), kobiety – kosmetyki (27%), odzież (20%), pieniądze (15%) oraz biżuterię (15%).
Pierdu pierdu, wszyscy narzekają że mają mało pieniedzy A wystarczy popatrzeć co dzieje się w sklepach kiedy akurat wypada jednodniowe święto, np 11 listopada. Jak w przeddzień święta weszlam do marketu i popatrzylam na to co się dzieje przy kasach i na wypelnione po brzegi kosze to pomyślałam sobie ze może będzie wojna. Ludzie, to tylko jeden dzień święta A wszyscy zachowują się tak jakby musieli robić zapasy na conajmniej miesiąc. Czy naprawdę nie ma innego zajęcia jak jedzenie?? .
Masz rację, jednodniowe święto zawsze wywołuje dziwne reakcje u ludzi. Ruch w mieście jest jak w Warszawie na Marszałkowskiej, a ludzie z pełnymi wózkami wychodzą ze sklepów, dlatego na ogół przed jakimkolwiek świętem robię tylko najpotrzebniejsze zakupy, czyli chleb i mleko, bo strasznie nie cierpię kolejek i nigdy nie mogę zrozumieć tego tłoku i tych wyładowanych wózków zakupami. Co ci ludzie potem z tym wszystkim robią? jedzą stare i cuchnące? wyrzucają do śmietników?