Gdy zobaczyłem co leży w ziemi, od razu wiedziałem, że nie jest to po prostu kawał zardzewiałego żelaza, chociaż na pierwszy rzut oka mogłoby tak się wydawać. Ale kształt był charakterystyczny i wystarczyło się przyjrzeć, żeby dostrzec ozdobną rękojeść – mówi Edward Wojtaś, rolnik z Bońkowa Kościelnego, który na swoim polu znalazł miecz.
Jest on o tyle niezwykły, że ma ponad 2 tys. lat, a zachował się niemal w całości. Pan Edward wykopał go przez przypadek, podczas jesiennej orki. Zabrał ze sobą do domu, a miejsce dokładnie oznaczył, żeby na kilkuhektarowym polu bez problemu je zlokalizować. Skarb zawiózł do Muzeum Ziemi Zawkrzeńskiej, licząc na to, jak nam wyjaśnia, że dzięki fachowcom-archeologom, martwy przedmiot przemówi ludzkim głosem. Tak też się stało.
– Na wiek miecza wskazuje charakterystyczne dzwonowate zakończenie. Najprawdopodobniej będzie to I wiek przed Chrystusem – odkrywa przed nami tajemnice znaleziska Andrzej Grzymkowski, kierownik działu archeologicznego mławskiego muzeum.
Archeolog tłumaczy, że broń musiała była złożona w miejscu pochówku wraz z ciałem i zapewne tam, gdzie teraz pan Edward sieje zboże, dwa tysiące lat temu było cmentarzysko.
Co więcej, zmarły musiał być kimś ważnym, zazwyczaj bowiem do grobów kładziono oszczepy. Dodatkowe elementy, np. tarcze i miecze świadczyły o wyższej pozycji wojownika w danej grupie osadniczej. Być może był to jej naczelnik, a może przywódca rodu. Jego pochówek był zapewne szkieletowy, ponieważ w ciałopalnym palono rytualnie przedmioty zmarłego, a te większe gięto. Miecz z Bońkowa jest natomiast prosty, zachowany w całości.
Z pracownikami muzeum i panem Edwardem spotkaliśmy się na jego polu kilka dni po dokonanym odkrycia. Archeolodzy przyjechali z wykrywaczem metalu, żeby jeszcze raz przeszukać teren, zanim rolnik będzie wykonywał na nim kolejne prace polowe. Zgodnie z ich oczekiwaniami udało się znaleźć fragmenty pochwy miecza i prawdopodobnie rękojeści. Również, mimo korozji są, w dobrym stanie. Wszystko dzięki ochronnej patynie ogniowej, zastosowanej podczas ich wyrabiania.
– Zapewne dokładniejsze badania, które mamy nadzieję przeprowadzić na wiosnę, pozwolą nam odkryć coś więcej. Może będą tu być gliniane naczynia, może jeszcze jakieś uzbrojenie – zastanawia się Andrzej Grzymkowski.
Edward Wojtaś nie ma nić przeciwko rozkopaniu pola. Podkreśla, że sam interesuje się historią i nie ukrywa, że jest ciekawy, co jeszcze skrywa jego ziemia. Jego rodzina uprawia ją do wielu lat, a nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby taki skarb „wyszedł” na powierzchnię.
– Czasem znajdowaliśmy amunicję z drugiej wojny światowej, czasem jakieś monety, ale raczej te bardziej współczesne – przyznaje rolnik.
Ukształtowanie terenu potwierdza teorię, że pole było miejscem pochówku. Znajduje się na lekkim wzniesieniu. Widać z niego łąkę, gdzie kiedyś było torfowisko, a to z kolei świadczy o tym, że dawno temu mogło być tam jezioro. Zapewne koło niego powstała osada.
Miecz z Bońkowa zostanie w mławskim muzeum. Do tej pory w placówce były tylko dwa takie eksponaty, oba znalezione podczas badań archeologicznych prowadzonych w Stupsku. Ten najnowszy zostanie oczyszczony, będzie też poddany konserwacji. Trudno wycenić jego wartość.
– Jest przede wszystkim naukowa. na szczęście w Polsce archeologią się nie handluje – podkreśla Andrzej Grzymkowski.
No i co na to powiedzą usłużni „naukowcy” z niemiecko pruskiej szkoły historycznej? Przecież według nich w tym czasie nic tu nie było. Jednak współczesna genetyka i mnóstwo odkryć potwierdzają, że my Słowianie zamieszkiwaliśmy te tereny od tysięcy lat i stanowiliśmy bardzo zaawansowaną cywilizację.
Ale gościu pojechałeś. Miecze tego rodzaju to importy z prowincji rzymskich, a te tereny w tym czasie zamieszkiwali akurat germanie