Do scenariusza piątkowej inscenizacji nalotu na Mławę wprowadzono w tym roku nowe elementy. Niektóre – zwłaszcza finał – były bardzo zaskakujące.
Po rocznej przerwie Mława wrócono do uroczystości z teatrem żywym na ulicy w formie, która najbardziej podobała się widzom – realistycznego wspomnienia losu Mławy w pierwszych dniach września 1939 roku. Scenariusz spektaklu opracowała dyrektor MDK Katarzyna Kaszuba, a wyreżyserował go Mariusz Tarnożek. (Polecamy wywiad z reżyserem).
Mławscy rekonstruktorzy niezwykle wiarygodnie odegrali role mieszkańców przygranicznego miasteczka, w którym codzienne, proste życie przerywa nalot niemieckich bombowców. Realistyczne sceny budowane przez charakterystyczne, mocne postacie zrobiły wrażenie na widzach. Tym bardziej, że zostali w tym roku zaangażowani do udziału w widowisku. Handlarze zachęcali ich do kupna towarów, częstowali mlekiem (i nie tylko), „lokalna wariatka” strzelała do nich z procy, niektórzy aktorzy prowadzili z nimi rozmowy, nie wychodząc jednak nawet na chwilę ze swoich ról.
Najbardziej dramatyczny był moment, gdy esesmani wciągnęli na scenę młodego chłopaka. Ubrany współcześnie nastolatek protestował, miało się jednak wrażenie, że wpadł w wir zdarzeń, na które nie ma wpływu. Gdy dramat sięgnął zenitu, na scenie pojawili się… husarzy. Narrator przypomniał miejsca chwały oręża polskiego kończąc listę nazwą: „Mława – 2017”.
Po spektaklu mieszkańcy prowadzeni przez jeźdźców przeszli pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego, gdzie ustawili zapalone znicze. Dzień zakończył plenerowy pokaz filmy „Mława- Mielau- Mława” i koncert Marty i Pawła Stawińskich na estradzie w parku.
Fot. Magdalena Grzywacz, Anna Sobolewska, Krzysztof Napierski
Najlepsza była w 2011
Poszłam pierwszy raz na to przedstawienie. PORAŻKA!!!!! Nie było nic widać, muzyka głośna. I okropna NUDA!!!! Nawet moje dzieci były zdegustowane. Proponuje zmienić reżysera.
Jeszcze się taki nie narodził coby wszystkim dogodził,
chyba rozumiem… nie akceptujesz obecnej dyrekcji MDK – ja też nie, ale w tym roku chyba była to najlepsza impreza za panowania pani KK, była bardzo podobna do imprez zapoczątkowanych przez Panią MR czyli bez symboliki, bez jakichś przenośni zrozumiałych w teatrze, na widowni gdzie można się skupić i oglądać widowisko od „A” do „Z”, było to proste widowisko dla wszystkich: dzieci, dorosłych, itd. gdzie niekonieczna była całkowita uwaga
Jedno z lepszych przedstawień. Trochę zachwiane proporcje w przedstawieniu sytuacji narodowościowej w Mławie. Tylko jedna grupa Żydów handlująca produktami mlecznymi a przecież to handel i usługi były zdominowane, jak wszędzie w centralnej i wschodniej Polsce, przez Żydów. Bardzo dobra rola Pani Marii Świtoń, która sugestywnie odegrała kobietę szaloną. Świetna kobieta lekkich obyczajów. Przejmująca nędzarka, którą tu była główną bohaterką przedstawienia. . Z dużo chyba obywateli nadużywających alkohol. To raczej problem okupacji i PRL-u. Ważne żę tak dużo młodzież wzięło czynny udział w przedstawieniu i że tak dużo ich było na widowni.