To kolejny z cyklu artykułów autorstwa pracującego emeryta wojskowego zamieszkałego w Mławie – jak nam się przedstawił kpt. rez. Karol Klepczyński. Postanowił podzielić się swoimi opiniami na różne tematy. Tym razem pisze o sezonie lęgowym. Zachęcamy do lektury i nadsyłania tekstów. Redakcja zastrzega sobie prawo publikacji wybranych materiałów.
Z przymrużonym okiem kapitana Klepczyńskiego – okres lęgowy
Moje przymrużone oko zostało ostatnio narażone na niebezpieczeństwo. I to dwa razy. Przy parku, na początku ulicy Reymonta oraz nieopodal kościoła na Starym Rynku.
Jako biedny mieszkaniec nowoczesnego, środkowoeuropejskiego miasta często poruszam się samochodem. Podobno bogaci Europejczycy na co dzień przemieszczają się komunikacją publiczną, a auta używają dopiero w weekendy. Mam wątpliwości co do tej teorii, ale według niej należę do tych biedniejszych.
Przez moje ubóstwo omal nie doszło do nieszczęścia, a faktycznie to miałem wyjątkowego pecha. Tego samego dnia, po zachodzie słońca, dwa razy źle zaparkowałem. Nie, nie otrzymałem mandatu. Samochód staram się zatrzymywać zgodnie z obowiązującymi przepisami. Na dodatek, jako przykładny obywatel, pospiesznie udałem się lub chciałem się udać do najbliższego parkometru, aby uiścić stosowną daninę na rzecz miasta.
Szybko stałem się bardziej powściągliwy w moich poczynaniach, bo na wysokości mojej twarzy, dosłownie w mgnieniu oka, wyrosły gałęzie. Nawet ominąć je nie było łatwo, gdyż wypełniały całą wolną lukę blokując wejście na chodnik. Skąd się wzięły i dlaczego wcześniej ich nie widziałem?
Wytłumaczenie jest proste. Gdy parkowałem tu latem rosły na nich liście. Wówczas stanowiły naturalną ozdobę miasta i być może miejsce zamieszkania ptaków. Kojarzyły się z pozytywnym wpływem przyrody na nasze życie, a nie z problemami. Mogły również w niezamierzony sposób zasłaniać kierowcy parkometr oraz znak informacyjny o obowiązku uiszczenia opłaty. Przynajmniej w wersji dla interweniującej straży miejskiej.
A teraz? Po piętnastym października aż do końca lutego nie ma okresu lęgowego ptaków i można rżnąć drzewa bez umiaru, jak to robią niektórzy. Tym bardziej taki młodzieńczy zarost na pniach. Kosmetyka.
To jednak tylko gałązki, które stanęły mi na drodze. Nie stwarzają wielkiego zagrożenia i jak pobieżnie sprawdziłem w świetle słonecznym to znikomy problem w skali miasta. Zamiast nich chętniej usunąłbym parkometry, chociaż to też skarbonki, które odgrywają ważną rolę w budżecie. Podejrzewam, że usunięcie odrostów na drzewach zaplanowano w późniejszym terminie i zostanie wykonane kompleksowo. Obecnie jednak przez większą część doby korzystamy wyłącznie z oświetlenia sztucznego, które nie zawsze jest wystarczające. Możemy niechcący na coś się nadziać. Dlatego ostrzegam, głównie zmotoryzowanych: do parkometru, sklepu czy po prostu na chodnik spieszcie się powoli i miejcie oczy szeroko otwarte.
Autor: kpt. rez. Karol Klepczyński
Korol poczekaj, już niedługo znaczenie się golenie drzew, zostaną same pały (pnie) z kilkoma listkami, które będą ozdobą miasta Mławy, a tak wiele się mówi o zieleni. Jeśli możesz to spójrz na zdjęcia Mławy np. z lat 90 ubiegłego wieku, ile było zieleni na ulicach, ile drzew, teraz to jest betonowa pustynia.
Przykłady proszę : Przed i po (wystarczy słownie) bez zdjęć.