Kobieta trafiła do policyjnego aresztu i usłyszała zarzut usiłowania zabicia zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. Pieski, które spędziły pod ziemią kilka godzin, zostały odkopane przez policjantów. Razem ze swoją matką trafiły pod opiekę weterynarza.
Pomoc przyszła w ostatniej chwili
Wczoraj po południu dyżurny płońskiej komendy otrzymał telefoniczne zgłoszenie, że jedna z mieszkanek Baboszewa na swojej posesji zakopała cztery szczeniaki. Na miejsce od razu zostali skierowani policjanci, w tym technik kryminalistyki. W rozmowie z funkcjonariuszami 66-letnia właścicielka zwierząt oświadczyła, że faktycznie w ogrodzie zakopała małe, nowo narodzone pieski, ale były one martwe i dlatego to zrobiła. W miejscu, które wskazała kobieta technik kryminalistyki, po odkryciu wierzchniej, mokrej warstwy ziemi znalazł cztery szczeniaki. Maluchy żyły pomimo spędzenia pod ziemią kilku godzin. Wyziębione, głodne i zmęczone pieski oraz ich matka zostały przekazane pod opiekę weterynarzowi.
Z relacji świadków zdarzenia wynika, że właścicielka psów po ich zakopaniu, nie pozwoliła swojej suczce ich odkopać. Piszczące i skomlące szczenięta przysypała dodatkową warstwą ziemi, polała wodą, a następnie położyła deskę, uniemożliwiając zwierzęciu dostęp do tego miejsca.
66-letnia mieszkanka Baboszewa została zatrzymana. Usłyszała zarzut usiłowania zabicia zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. Za tego typu przestępstwo grozi do 5 lat więzienia.
Przypominamy, że zgodnie z art. 1.1 Ustawy o ochronie zwierząt: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”.
Jeżeli jesteś świadkiem lub posiadasz informacje o popełnionych przestępstwach i wykroczeniach przeciwko zwierzętom nie bądź obojętny i zareaguj!
Każda informacja, która może uchronić zwierzęta przed cierpieniem oraz doprowadzić do ukarania osób, które popełniły przestępstwo lub wykroczenie na ich szkodę, jest bardzo cenna dla policjantów. Informacje takie może m.in. przekazywać poprzez zakładkę „Zielona strefa”, którą można znaleźć na stronie każdej komendy Policji garnizonu mazowieckiego.
Brawa dla osoby, która to zgłosiła. Zachowała się jak trzeba, choć dzwonić na policję z informacją, że sąsiadka ( kto wie może dobra) zrobiła coś takiego na pewno nie było łatwo.
Ja czekam aż sąsiedzi się poprawia i przestaną katować całą okolicę bardzo głośną muzyka, zwłaszcza w weekendy. Mimo że mieszkam w pewnej odległości i wszystkie okna w domu pozamykane to nie da się wytrzymać. Głowa boli po godzinie, a muzyka rozwalona przez 5 -6 godzin. I to nie jest zwykły hałas, to potężny łomot. Sąsiedzi nie reagują niestety na prośby o przyciszenie. Poczekam jeszcze ze dwa weekendy, może jednak uszanują innych, a jak nie to trudno chyba też trzeba będzie zgłosić bo ileż można to znosić. Sami we wsi nie mieszkają. Zwlekam bo generalnie są ok., tylko tym hałasem naprawdę zamęczają ludzi. A wystarczyłoby przyciszyc muzykę i wszyscy by byli zadowoleni. Nikt by złego słowa o nich nie powiedział.
Zgłaszać na policję, nie ma co czekać. Zakłócanie spokoju domowego jest karalne i to dość dotkliwie.
Najpierw trzeba iść i poprosić, porozmawiać, nie tak od razu na policję. To ostateczność. Moze oni nie zdawali sobie sprawy z tego jak bardzo to innym przeszkadza. Prosiliśmy, ostatnio reakcji żadnej nie było, czekaliśmy do wieczora.
Ja naprawdę rozumiem, że czasami może być głośno, np.18-stki są 8 młodzież się bawi i ok., ale to jest u nich w weekendy non stop.
Poczekamy, damy jeszcze szansę na zmianę. Nie chcemy dzwonić z tym na policję, zrobimy to tylko wtedy jak wyczerpiemy inne możliwości.
Mysle ze odpowiednia kara bylo by zakopanie tej pani polanie woda i przykrycie deska zeby nikt jej nie odkopal