Prezenter telewizyjny Filip Chajzer na swoim koncie w znanym portalu internetowym ilustrując powyższym montażem zdjęć zamieścił wpis odnoszący się do zajazdu Eden pod Napierkami.
– Mijanie „Edenu” w Napierkach na trasie numer siedem „Warszawa — wakacje” zawsze było ważnym punktem podróży Polonezem taty. Najpierw białym Borewiczem, później granatowym pół caro (model przejściowy). Wprawdzie międzylądowanie zawsze rozplanowane było przez kapitana w Małdytach — kto jadł ten, wie dlaczego, ale te 3 niebieskie daszki znaczyły wiele. Połowa drogi! Camping i plaża są już tuż, tuż… I tak oto w 2021 mijam to samo miejsce… Tuż obok budowy nowej trasy S7. Aż musiałem się zatrzymać. Budowa autostrad i dróg szybkiego ruchu to było nasze marzenie. Są szybkie wygodne i bezpieczne. Takie są fakty. Ale klimatu miejsc, do których zabraknie teraz zjazdów, żaden fast food z okienkiem nigdy nie zastąpi. Zgadzacie się? – napisał i wywołał dyskusję, w której udział wzięło wiele osób.
Eden istniał przy drodze krajowej nr 7 przez kilkadziesiąt lat i był bardzo charakterystyczny dzięki swym trzem niebieskim daszkom. Dla wielu wyznaczał połowę drogi między Warszawą a docelowym miejscem letniego wypoczynku na mazurach czy nad morzem.
Lokal na początku lat 90 ubiegłego wieku wielokrotnie napadano. W sprawie zapadł wyrok, o którym w 1996 roku na łamach gazety Rzeczpospolita pisano: „Sąd Wojewódzki w Olsztynie wydał wczoraj wyrok w toczącej się od kwietnia sprawie przeciwko członkom tzw. mafii mławskiej, oskarżonym o wymuszanie haraczu od właściciela zajazdu „Eden” w Napierkach (trasa E 7 Warszawa – Gdańsk) […] Cała szajka od września do grudnia 1994 r. najeżdżała regularnie zajazd „Eden”. Niszczyli tam meble, zmuszali tancerki do rozbierania się oraz wymuszali od właściciela haracz w wysokości 5000 zł”.
O zajeździe kilkanaście lat temu wspominał także muzyk Krzysztof Skiba na łamach tygodnika „Wprost” w swoim cyklu „Nielegalnym przewodnik” napisał wówczas „W miejscowości Napierki, około 3 km przed zjazdem na Nidzicę, natrafimy na coś w rodzaju skansenu PRL — zajazd Eden. Nie tylko nazwa, ale także wnętrze lokalu przypomina tandetny klub nocny z lat 70. – 80. To prawdziwa perła wśród bezbarwnych barów i knajp przy trasie. W lokalu poczujesz się jak bohater jakiegoś gierkowskiego serialu (na przykład porucznik Borewicz), który po wypłacie poszedł na dziwki. Jedzonko smaczne (jadłem flaki za 7,5 zł). Kiczowate neony i wielkie hasło „Warmia i Mazury witają” nie kuszą jednak zbyt wielu turystów. Przy Edenie można natrafić na sprzedawców miodu rezydujących „pod chmurką”. Za duży słoik miodu lipowego trzeba zabulić 23 zł, a za mniejszy 14 zł.”
Wraz z budową S7 odcięto wjazd do zajazdu. Jeszcze w 2018 roku obiekt był niezniszczony, w kolejnych latach popadał w ruinę, był także w nim pożar.
Może i szkoda ale nikt nie mówi że prowadzony był przez (WYMODEROWANO) interesy ..
Bardzo dobry artykuł! Dlaczego przy polskich trasach wybudowano same Amerykanskie fast foody a nie jakaś sieć polskich pierogów nawet z okienka czy innych tradycyjnych polskich dań? Ta ”mławska” mafia to pikuś przy koncernach amerykańskich i naszym (WYMODEROWANO) od powojennej Polski rządzie! Zajazdy wróćcie na autostrady!
Właśnie tego nie rozumiem jak to się stało, że dotychczasowe zajazdy nie mają drogi dojazdowej do S7 a nowe mc donaldy czy inne tam od razu mają ? Podobna historia z zajazdem Jagiełek pod Olsztynem. Budynek cały w ruinie a jeszcze 3-4 lata temu była tam ekskluzywna restauracja
Bo trzeba GDDKiA sowicie za to zapłacić, a mało kogo stać.
Świat idzie do przodu, aż mu tyłu brakuje.
Giną fajne rzeczy, a w ich miejsce stawia się tandetne , niezdrowe fastfuudy.
Ile ja tam kasy przetańczyłem w latach 90 a teraz co kebaby w budkach niema gdzie się spotkać i parę flaszek wypic z resztą starej gwardii
Eden Napierki czyli Mazury witają – to było miejsce które każdy pamięta.