- To trudna sprawa. Materiał dowodowy jest obszerny. Nie wiadomo co wydarzy się w toku prowadzonego postępowania, być może trzeba będzie dopuścić inne dowody np. z przesłuchania świadków lub opinii biegłych. Wydaje się, że to postępowanie nie będzie szybkie z uwagi na ogrom materiału dowodowego, jaki sąd ma do przeprowadzenia podczas rozprawy - zauważa sędzia.
Akta sprawy liczą 11 tomów. W sumie sąd musi przesłuchać ponad sto osób, wśród nich są nauczyciele, psycholodzy i uczniowie gimnazjum, do którego uczęszczał Dominik.
- Sąd posiłkuje się także aktami z postępowania prowadzonego przed sądem dla nieletnich, ponieważ w stosunku do tych, którzy mieli się znęcać nad Dominikiem tam właśnie toczy się osobne postępowanie. I tam także byli przesłuchiwani świadkowie, którzy teraz również są w części przesłuchiwani - wyjaśnia nasz rozmówca.
Jedną z pierwszych osób, które zostały przesłuchane była nauczycielka oskarżona o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad Dominikiem.
- Oskarżona złożyła wyjaśnienia, nie przyznała się do winy. Odpowiadała tylko na pytania sądu i swojego obrońcy. Powiedziała, że nie znęcała się nad Dominikiem, zresztą tak, jak nad żadnym innym dzieckiem. Dodała, że jest osobą stanowczą, ma określone metody wychowawcze i że jest nauczycielem od około 30 lat. Otrzymywała same pochwały i nagrody, i że nigdy nie było zastrzeżeń do jej pracy - relacjonuje prezes sądu.
Nauczycielce grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.Przypomnijmy. 14-letni Dominik powiesił się w maju 2015 roku. Nie mógł sobie poradzić z prześladowaniami ze strony kolegów oraz nauczycielki. Zostawił swojej mamie list pożegnalny w którym napisał, że jest "zerem". Pogrupował też swoich znajomych na przyjaciół i wrogów, chłopiec wskazał ich z nazwiska.
Ostatnia z zaplanowanych rozpraw ma się obyć w kwietniu, ale już teraz wiadomo że - ze względu na złożoność sprawy sąd najprawdopodobniej będzie zwoływał dodatkowe posiedzenia. Nie wiadomo więc, kiedy ostatecznie zapadnie wyrok.
0 0
Czemu tak poważnej sprawy nie prowadzi Sąd Okręgowy?
Tam są sędziowie są już zaprawieni w trudnych sprawach.
0 0
Jestem jaki jestem przykro mi
0 0
Jestem jaki jestem przykro mi Anonim
0 0
smutne, mam nadzieję że wszystko się wyjaśni a winni poniosą konsekwencje
0 0
nie wiem czy nauczycielka winna czy nie winna ale prawda jest taka, że środowisko tzw edukacji jest szczelne nikt z zewnątrz się nie wciśnie, same klany rodzinne i ułożone z władzami, a nauczyciele no może nie 100 % ale większość, zawsze od zarania dziejów mieli w każdej klasie ulubieńca i takiego, któremu utrudniali życie, niestety chłopak nie wytrzymał. ale i dzieci są straszne można powiedzieć, że nawet szkolone przez rodziców z tym się baw, z tym nie, tego zaproś, temu nie pomagaj, albo i sami się naśmiewają itp.
0 0
Podzielam zdanie na temat nauczycieli. Co najważniejsze nauczyciel powinien być przyjacielem ucznia a nie jego wrogiem i podobnie jak lekarz powinien do swojej pracy podchodzić z empatią. Niestety większość nauczycieli i lekarzy pracuje za karę i wyżywają się na podopiecznych. To bardzo przykre.
0 0
Kiedy matka niepozwala na znęcanie się nad dzieckiem w szkole uważana jest za wariatkę . Kiedy się nie reaguje dochodzi do dramatów!!!!
To wina szkoły że dopuściła do sytuacji w której nauczyciel staje się wrogiem dla ucznia a on z osamotnienia targa się na własne życie. Miedzy rodzicami a dzieckiem musi być bardzo silna więź aby się przyznał im że w szkole jest nielubiany czy że nauczyciel go dręczy.
Szkoły i tak nie pomogą takiemu dziecku, bo która szkoła przyzna że zatrudnia niekompetentną i przemocową kadrę . Takie rzeczy zamiata się pod dywan, a z ucznia i rodziców robi się idiotów . Taka jest rzeczywistość . Dlatego jak czytam że dzieci maja jakieś prawa to mnie mdli o obłudy i fałszu.
Z dzieci robi się kłamców czy zaburzonych tylko po to aby wybielić kadrę pracowniczą szkoły.
Takie jest moje zdanie i dobrze że rodzice dochodzą swoich praw przed sądem, szkoda że dopiero po tragedii jaka ich spotkała.
Wyrazy współczucia dla rodziny chłopca.