czwartek, 18 kwietnia 2024
naszamlawa.plKulturaNie tylko skrzaty i konwalie. Rozmowa z Wojtkiem Gęsickim, bardem największym na...
- REKLAMA -
  • Grunt orny 8000 m2 w Strzałkowie, gm. Stupsk
    Grunt orny 8000 m2 w Strzałkowie, gm. Stupsk
    Cena: 37 600 zł  / Miejscowość: Strzałkowo  / Kategoria:
  • Przestronny dom w Mławie przy ul. Warszawskiej
    Przestronny dom w Mławie przy ul. Warszawskiej
    Cena: 790 000 zł  / Miejscowość: Mława  / Kategoria:
  • Działka rolna 1,7933 ha - Strzałkowo, gm. Stupsk
    Działka rolna 1,7933 ha - Strzałkowo, gm. Stupsk
    Cena: 75 300 zł  / Miejscowość: Strzałkowo  / Kategoria:
  • Mieszkanie w ścisłym centrum - 3 pokoje, miejsce postojowe
    Mieszkanie w ścisłym centrum - 3 pokoje, miejsce postojowe
    Cena: 350 000 zł  / Miejscowość: Mława  / Kategoria:
  • Nieruchomość gruntowa 0,8881 ha - Strzałkowo
    Nieruchomość gruntowa 0,8881 ha - Strzałkowo
    Cena: 37 300 zł  / Miejscowość: Strzałkowo  / Kategoria:
  • M-4 na Os. Książąt Mazowieckich, I piętro
    M-4 na Os. Książąt Mazowieckich, I piętro
    Cena: 362 000 zł  / Miejscowość: Mława  / Kategoria:
  • Komfortowy lokal 238 m2, na największym osiedlu w centrum Mławy !!!
    Komfortowy lokal 238 m2, na największym osiedlu w centrum Mławy !!!
    Cena: 6 900 zł do negocjacji  / Miejscowość: Mława  /…
  • Gospodarstwo rolne 3,0272 ha - Ferma drobiu
    Gospodarstwo rolne 3,0272 ha - Ferma drobiu
    Cena: 3 100 000 zł  / Miejscowość: Żuromin  / Kategoria:
  • M3 w samym sercu Mławy, ul. Płocka
    M3 w samym sercu Mławy, ul. Płocka
    Cena: 310 000 zł  / Miejscowość: Mława  / Kategoria:
  • Do sprzedaży siedlisko na działce o pow. 1600 m2
    Do sprzedaży siedlisko na działce o pow. 1600 m2
    Cena: 158 000 zł  / Miejscowość: Wyszyny Kościelne  / Kategoria:
  • Grunt rolny 1,08 ha w Strzałkowie
    Grunt rolny 1,08 ha w Strzałkowie
    Cena: 49 600 zł  / Miejscowość: Strzałkowo  / Kategoria:
  • Działki pod zalesienie - łącznie 1,2196 ha - Strzałkowo
    Działki pod zalesienie - łącznie 1,2196 ha - Strzałkowo
    Cena: 51 200 zł  / Miejscowość: Strzałkowo  / Kategoria:

Nie tylko skrzaty i konwalie. Rozmowa z Wojtkiem Gęsickim, bardem największym na świecie

-

Poniższa rozmowa była prowadzona w okresie pandemii, w sposób zdalny. Trwała wiele tygodni. Byłem ciekaw jak sobie radzi artysta, którego żywiołem jest twórczość kameralna, w bezpośrednim kontakcie z publicznością, gdy tego kontaktu brak… Wokół tych spraw krążyły moje pytania choć byłem świadom że dotykam czułych miejsc w trudnym czasie. Ale znając Wojtka Gęsickiego z różnych występów na przestrzeni lat wiedziałem dobrze że jego rejestr umiejętności i wrażliwości jest dostatecznie szeroki by dotknąć także spraw od sztuki odległych, ważnych dla wszystkich. Nie chcę ukrywać że mam słabość do poezji i do piosenek, szczególnie zaś do piosenek poetyckich. Tych nie brak w repertuarze Wojtka Gęsickiego. Stąd tytułowe „skrzaty i konwalie” które występują w jednym z utworów. Ale repertuar tego barda jest nie tylko poetycki, jest pełen humoru. W programie są wiersze i dowcipy. Wojtek Gęsicki to nie tylko śpiewający bard, to także autor tekstów, kompozytor, konferansjer, muzyk grający na gitarze i przede wszystkim wielki (dosłownie) czarodziej który uwodzi publiczność swym wdziękiem i talentem. Tak było niedawno podczas występu w Ciechanowie na którym byłem. Ale mławianie też go znają z występów w naszym mieście. Jest okazja żeby go poznać lepiej….

- R E K L A M A -

 

DK: Panie Wojtku, jest Pan drugim bardem z którym przeprowadzam rozmowę dla mediów. Pierwszym był Jacek Kaczmarski z którym rozmawiałem jeszcze w latach 80. w moim kalifornijskim domu. Była to rozmowa nagrana dla polonijnego radia w którym się wówczas udzielałem. Jacek przyjaźnił się wtedy z Tonim Miłoszem, synem wielkiego poety, z którym i ja się przyjaźniłem. Podczas jednego z występów Jacka w Monterey, wystąpiłem nawet w roli konferansjera. Ale prawdę mówiąc mówiliśmy wtedy mniej o piosenkach i wierszach Jacka a bardziej o sytuacji w Polsce, gdzie był przecież stan wojenny. Jacek był bardem i poetą, spalał się w różnych przedsięwzięciach, spotkaniach, podróżach. Pisał, śpiewał, grał, komponował… Kiedy zobaczyłem pana pierwszy raz na scenie w Mławie ponad dziesięć lat temu zrobił pan na mnie również wrażenie pieśniarza – poety, wcale nie oderwanego od rzeczywistości, ale umiejącego tę rzeczywistość czasem krytycznie, czasem dowcipnie punktować. Po koncercie zaprosiłem pana do zaprezentowania się na specjalnej imprezie integracyjnej, która dzięki Panu była dla mnie niezapomniana. Wiem, że czasem przedstawia się Pan jako „największy” bard na świecie i w sensie wzrostu pewnie nie ma pan równych. Jednak jeden z pana sławnych konkurentów Bob Dylan, otrzymał niedawno literacką nagrodę Nobla.  To pokazuje jakie ma pan ogromne możliwości….Jak by się pan sam dziś chciał przedstawić w kilku zdaniach? Jak został pan bardem i czy jest pan ze swego statusu zadowolony…

5V3B0579

 

WG: Czuję się raczej artystą estradowym. Śpiewam piosenkę literacką i to, że na stronie napisałem „bard największy na świecie”, raczej było popełnione w formie żartu. Bo jak określić krótko ogromnego faceta, który sam sobie pisze, komponuje, śpiewa i gra na gitarze? Problem w tym, że dokładnie trzeba uważać co się pisze. To rodzi  konsekwencje: dla niektórych bard jest kimś mdłym, ciężkostrawnym i przede wszystkim nudnym. Kiedyś byłem – owszem – bardzo liryczny, ale człowiek się zmienia. Można mnie określić jako śpiewającego autora. To też nie byłoby precyzyjne, bo śpiewam także innych autorów. Może pieśniarz? Ale to raczej ktoś kto śpiewa głośno i daleko (śmiech). Zostańmy wiec przy estradowcu. Tutaj w tym możemy zmieścić piosenkę literacką, trochę kabaretu i gaworzenia. A czy jestem zadowolony… Świadomie wybrałem taki zawód. Uwielbiam rozmawiać z Publicznością. Wydaje mi się, że wzajemnie czerpiemy z siebie siłę. I to jest całe moje życie, i to też nadawało sens mojemu życiu. Zresztą tak jest w każdym innym zawodzie, pod warunkiem, że wykonywany jest z miłością i zaangażowaniem. Dla mnie koncert, to spotkanie z drugim człowiekiem i rozmowa z nim. I to nie ma nic wspólnego z popisami, szpanowaniem i chęcią bycia celebrytą. Choć gdybym nim był, prawdopodobnie mógłbym łatwiej dostać każdą pracę.

DK: Być może. Nie wiem kto teraz jest celebrytą. Podobno jest nim każdy znany z tego że jest znany. Ale do tego nie trzeba być przecież artystą. Wystarczy być jakimś Misiewiczem czy Trynkiewiczem. Mnie się podoba określenie „bard”. Jest dla mnie poetyczne i enigmatyczne. To ktoś owiany mgiełką tajemnicy. Artysta estradowy to przy nim chałturnik… takich wielu. Prawdziwy bard to rzadki ptak, podobnie jak wieszcz pośród poetów. Mickiewicz był wieszczem, Słowacki, Krasiński, Norwid, może jeszcze Miłosz… ale tabuny dzisiejszych poetów rzeźbiących po nocach ciężkawe strofy, nie mają szans by aspirować do tego miana. To kwestia powołania. Choć zgadzam się że życie każdemu może dać w kość, wieszczowi czy bardowi również. Mickiewicza uśmierciła cholera, Wysockiego alkohol, jak się wydaje. Żył w podłych czasach ale przynajmniej żonę miał przecudnej urody (Marinę Vlady). A Pan czemu się tak bardzo zmienił?  Był pan liryczny, pewnie oniryczny a teraz wszedł pan ze wszystkim do tak zwanego reala? Chciałbym z panem porozmawiać szczerze o życiu i sztuce, zresztą życie jest sztuką, prawda? Co więc pana uwzniośla a co powoduje że nie chce się wyjść z domu? Jedno i drugie może nastrajać „lirycznie”, to przecież tytuł jednej z pana płyt….

WG: Wrócę jeszcze do chałturników. Wydaje mi się, że tak wśród artystów estradowych, jak i bardów zdarzają sie chałturnicy… Nie robiłbym tu takich podziałów, że estradowiec, to chałturnik, a bard to rzadki ptak. Wielu bardów robi wielką krzywdę temu nurtowi, co powoduje, że mnóstwo osób nie chce słuchać bardowskich piosenek. Chyba, że trzymamy sie tej idei, iż to piosenka baardzo niszowa i tak ma być. Z drugiej strony – Jaromir Nohavica – bard, który zapełnia stadiony. Można? – Można. Swoją drogą podoba mi się, jak Pan powiedział o Wysockim: „Żył w podłych czasach, ale przynajmniej żonę miał przecudnej urody”. Przenosząc to do naszych podłych czasów, załapał się na program „ŻONA+”. A co do mnie? Ja się nie zmieniłem. No – może trochę dojrzałem, ale tylko trochę. Siedzi we mnie kilku Wojtków, jak w każdym. Na początku opowiadałem na scenie o wszystkim co mnie uwiera i o czym marzę. Żeby wyjść na scenę trzeba umieć okiełznać emocje. Zdecydowanie łatwiej jest przyjąć formę barda, spuścić oczy i monologować. Tak idąc na skróty: łatwiej jest wzruszać, niż rozbawiać. Gdy już opanowałem w miarę sztukę raczkowania na scenie i w miarę (podkreślam „w miarę”, bo to jest nauka do końca życia} zrozumiałem o co chodzi w byciu na niej, zacząłem po prostu czuć się tam bezpieczniej. Bycie na scenie polega, co już wcześniej powiedziałem, na rozmowie z Widzem. W trakcie każdej rozmowy następuje interakcja. Wytwarza się więź między ludźmi. Ta więź powoduje, że czujemy, w którym momencie trzeba coś odpuścić, albo czegoś dołożyć. Życie to zbiór radości i smutków. To jak przyprawy do potraw. Czasami stosuje się zupełnie kontrastowe smaki, żeby danie było wyrazistsze. Stąd w moim programie smutek i radość. I ten pogodniejszy, weselszy Wojtek ośmielił się stanąć na scenie. To Widz go ośmielił. Zaakceptował go takim jakim jest. Wie Pan, że ja się na scenie czuję najbezpieczniej? W życiu się cholernie boję życia. Na scenie spotykam się z przyjaciółmi. Wiem, że tam nikt mi nie zrobi krzywdy, bo spotkaliśmy się po to, żeby razem czegoś się o sobie dowiedzieć, wesprzeć, uśmiechnąć się i zastanowić nad wieloma rzeczami, z którymi nie dajemy sobie rady. Każdy z nas potrzebuje akceptacji. Każdy z nas potrzebuje czuć się potrzebny. W każdym zawodzie. Jeśli ja bym szył buty i nikt nie chciałby w tych butach chodzić… Mógłbym pomyśleć, że ojoj  – takie wygodne buty, a głupcy ich nie chcą, bo się nie znają. No i mógłbym tak dodawać sobie otuchy ubliżając światu. Ubliżając z wściekłości, ze ten debilny świat mnie nie akceptuje. To wszystko skomplikowane… Gdy brakuje tej akceptacji – to nie chce się wychodzić z domu. Pada odwieczne jedno jedyne pytanie, na które nie ma odpowiedzi jednoznacznej: po co ja tu jestem?  Gdy  w ogóle nie ma odpowiedzi, to… lepiej zostać w domu (śmiech). Zresztą trudno mi odpowiedzieć na pana pytanie, co mnie uwzniośla, co mi podcina skrzydła. Występuję na scenie jakby w czterech osobach: jeden Wojtek pisze mi teksty, drugi robi muzykę, trzeci gra na gitarze, a czwarty śpiewa. Dodam do tego, ze piąty jeszcze musi być menedżerem, szósty kierowcą… Na scenie jestem zupełnie nagi. Przecież czasem wydłubuję najintymniejsze swoje myśli. Każda z tych funkcji inaczej emocjonalnie we mnie rozrabia, zupełnie czegoś innego oczekuje. Wspólny mianownik, to akceptacja i chęć bycia przydatnym. Tam gdzieś za oknem, praktycznie każde spotkanie z człowiekiem, to temat na piosenkę. Nadchodząca wiosna – to temat na piosenkę… Maseczki na twarzach – temat na piosenkę. I z jednej strony Wojtek-autor bardzo chce, a z drugiej strony Wojtek-menedżer krzyczy: chłopie! trochę spokoju potrzebuję po tych żałosnych rozmowach organizacyjnych!! A Wojtek-kierowca dodaje: jeszcze mi w głowie huczy, daj się przespać.

5V3B0601

DK:  Ale teraz mamy pandemię i wielu artystom jest trudniej. Zwłaszcza takim co występują na scenie. Cierpią, także finansowo. Chyba że załapią się na jakieś fajne stypendium Ministerstwa Kultury…. Widziałem gdzieś na FB że dziwił się pan że tyle tych stypendiów i tylu artystów…. Mamy „nową normalność” i nową rzeczywistość do której wszyscy musimy się adaptować. Gdy wprowadzono stan wojenny wielu artystów zeszło do podziemia. Inni znaleźli się na emigracji. Pamiętam moją rozmowę w Domu Polskim w San Francisco z Janem Pietrzakiem. On wtedy był u szczytu popularności. Jego piosenka „żeby Polska była Polską” podbiła wielu, nawet w Ameryce. I ja go zapytałem czy chce zostać za oceanem. Powiedział że zdecydowanie nie, że wraca do kraju, nawet jeśli to miałoby oznaczać że w ogóle nie będzie mógł występować na scenie. Powiedział „wie pan, zawsze można ostatecznie coś organizować po domach”. Bardzo mi tym zaimponował. Choć muszę też dodać że wiele się od tamtego czasu zmieniło i jego dzisiejsza postawa jest dla mnie rozczarowaniem. Inna sceneria polityczna i społeczna, inaczej niż wtedy jesteśmy podzieleni. Chciałbym wierzyć, że artyści, także ci śpiewający nie będą obojętni. Wojciech Młynarski, też przecież śpiewający, czasem pisał wiersze… Jak pan się odnajduje w tych „czasach zarazy” i wojny polsko-polskiej? Ma pan jakiś sposób na przetrwanie? A może na nowe sukcesy?

WG: Ja tylko troszeczkę otarłem się o tamten świat socjalistyczny (nazwijmy go tak umownie). Żartujemy czasem z kolegami, że wtedy było prościej, bo można było się schować w kościele… Niektórzy tam siedzą do dzisiaj… Trudno mi więc te czasy porównać, choć groziło mi kiedyś kolegium za złamanie cenzury, ale pan Nowakowski (cenzor na województwo ciechanowskie)  wybronił mnie, wyrwał z kleszczy cenzora ostrołęckiego. A usłyszałem zarzut chęci obalenia ustroju… Co zresztą musiało pewno być prawdą, bo trzy lata później tak się stało (śmiech) Był rok chyba 1986. Z władzą  było  można wtedy jeszcze podroczyć się (mówiąc żartobliwie i  w wielkiej przenośni, bo wiemy jak to było), ale z wirusem w koronie juz tak łatwo nie jest. Nie dość, że jesteśmy podzieleni pod względem smaku i sposobu na życie, to jeszcze jesteśmy zdezorientowani z tą pandemią, ociepleniem klimatu, suszą, chłodnymi nocami, teorią płaskiej ziemi…i pewno jeszcze można byłoby coś więcej wymieniać, np. wyższość muzyki Zenka nad muzyką Pendereckiego. W takiej rzeczywistości żyje się też artystom. Mówiąc dalej żartobliwie, wśród nich mamy więc wyznawców teorii płaskiej ziemi i tego wszystkiego co wyliczyłem wcześniej, dorzucając jeszcze jakiś plus na coś. I oni w tej swojej rzeczywistości nie pozostają obojętni i każdy ma swój elektorat (brzydko mówiąc). Ja się nie odnalazłem jeszcze w tym wszystkim. Boje się i czekam. Zresztą… ja już się pogubiłem dużo wcześniej przed tą zarazą widząc te dwie Polski. Może „pogubiłem”, to złe słowo: ja się przeraziłem. I z tym przerażeniem jeszcze wpadłem pod rynnę z tym pandemiem. Jesteśmy na końcu w kolejce do rozmrażalni. Zresztą… zawsze jesteśmy ostatni… Człowiek musi, bo tak ma – najpierw sie najeść, potem ubrać, potem zrobić sobie zabieg plastyczny, a ewentualnie, gdy już będzie syty, elegancki i w miarę estetyczny, to on pójdzie na koncert. A to, że ja sobie wybrałem taki zawód, to ja muszę z tym żyć teraz. Czy ja mam sposób na przetrwanie, a może na nowe sukcesy? Powiem tak: sukcesem moim będzie przetrwanie. Mój komputer pokładowy osobisty już w miarę się przyzwyczaił do namordnika, cieszy się z każdego rozluźniania obostrzeń. Nowa rzeczywistość powoli zostaje akceptowana przez oprogramowanie, czyli  upgrade się zainstalował poprawnie. Spotykam na swojej drodze mnóstwo wrażliwców i cudownych ludzi. Póki oni są, to jeszcze jest nadzieja na powrót do normalności… jaka ona by nie była. I nadzieja na to, że komuś do czegoś zawsze sie przydam.

DK:  Z tą „normalnością” to różnie bywało w naszej najnowszej historii. W PRL była cenzura ale nauczyliśmy się z nią wygrywać. Tak robili zarówno poeci jak i artyści estradowi. Myślę, że kabarety wówczas istniejące, takie jak „Dudek” czy „Pod egidą” były mimo wszystko lepsze niż te dzisiejsze. Dzisiaj niby nie ma oficjalnej cenzury ale choćby przykład piosenki Kazika Staszewskiego „Twój ból jest lepszy niż mój” pokazuje, że władze są tak samo wrażliwe na krytykę jak wtedy. Ta piosenka zachwiała nie tylko radiową Trójką, ale i rządem. W każdym razie pokazały się wyraźne różnice zdań i napięcia w rządzie. Żadna władza nie lubi krytyki, także ze strony artystów, bo oni, bardziej nieraz niż opozycja potrafią uderzyć w jakiś czuły jej punkt. I zyskać tym popularność. Tak się dzieje wszędzie w świecie. W Stanach taką krytyczną pieśniarką była zawsze Joan Baez, moja ulubiona, w Rosji zarówno Wysocki jak i Okudżawa. Dlatego tak kochaliśmy ich słuchać w Polsce. Jestem ciekaw co pan o tym myśli, czy jest sens zadzierać z władzą jeśli ta władza źle sobie poczyna…? A swoją drogą przecież nawet w czasie pandemii jest pan czynny w Internecie, nagrywa pan piosenki i rapuje pan…..śpiewa pan „dzisiaj tu a jutro tam”……Czy też nie jest aż tak  przygodowo? Może sytuacja kryzysowa daje jednocześnie szansę na reorientację, na – mówiąc uczenie, zmianę paradygmatu, wprowadzenie czegoś nowego do repertuaru, choćby nowego klimatu?  Wiem, że kiedyś lubił pan śpiewać liryczne teksty Buszmana, ale pewnie to już historia…. Co z tą liryką, czy naprawdę już jest passe?

WG: Panie Danielu, pan cały czas stawia mi za przykład nadprzeciętne osobowości, które miały ogromny wpływ na ludzkość (śmiech). Kiedyś oglądałem jakiś film katastroficzny (nie pamiętam tytułu, ani czego on dotyczył, a może to był jakiś inny gatunek) i tam główni bohaterowie, jak to w takich filmach bywa, musieli uratować świat. Z ust jednego z nich padło takie zdanie, które utkwiło mi w pamięci: nie – ratować cały świat, to dla mnie zbyt wielkie obciążenie – ja idę ratować tylko swoją rodzinę. Ja śpiewam tylko piosenki. Cała reszta, to dla mnie zbyt wielkie obciążenie… Człowiek jest egoistycznym i próżnym zwierzęciem. Trudno wskazać wyraźną granicę, gdzie kończy sie zwykła rozmowa, a gdzie zaczyna sie manipulacja. Śpiewam o tym co mnie uwiera, też o tym co mnie śmieszy. Cudownie jest, kiedy trafia się na rozmówców, którzy mają podobne zainteresowania. Próżność i nadmiernie rozhulana ambicja może podstępnie zmuszać mnie do przekonywania kogoś o jedynie mojej słusznej racji. I nie daj Bóg, żebym ja wtedy poszedł w politykę. To jest niesamowite uczucie, kiedy człowiek stoi na scenie i widzi tych wszystkich ludzi wpatrzonych i wsłuchanych. Wtedy mogą sie w głowie zrodzić różne paskudne myśli szepczące o geniuszu, wielkości, sile… I może potem przychodzi ta świadomość, jak to ze mną jest. Mogę zacząć ten fałsz akceptować, a mogę szukać w sobie prawdy. Im dłużej żyję, tym coraz trudniej mi uwierzyć w uczciwość i szczerość władzy. I w to, że ona w ogóle ma jakieś refleksje  Mądrzy monarchowie słuchali Stańczyka. To nie artyści zadzierają z władzą, to władza sie na nich obraża. Im większa świadomość tam o fałszu, tym większy strach przed okruchami prawdy. Przecież prawdziwa cnota  krytyki się nie boi… Sens w opowiadaniu o swoim świecie jest oczywisty. Być może takich Wojtusiów zagubionych jest więcej. Jakiś inny Wojtuś zorientuje się wtedy, że…o!!, nie jestem sam. Nie jestem jednak inny… Ktoś podobnie jak ja lubi jeść rabarbar z cukrem! Ktoś śmielej spojrzy w gwiazdy, bo zobaczy, że nie tylko on kocha na nie patrzeć. Z jednej strony chcemy się wyróżniać z tłumu, chcemy być oryginalni, a z drugiej strony czujemy niepewność widząc, że jesteśmy inni… Nie wiem kto nam tak zamieszał w głowie… Człowiek przecież jest wartościa samą w sobie. Ale zaczynamy czuć się lepsi, bo mamy więcej pieniędzy…. Albo, gdy stoi za nami jakaś inna wartość w postaci logo jakiejś firmy. A przecież najistotniejsze jest zupełnie coś innego. Nie mieć, a być. Choć trudno być, jeśli sie nie ma (smiech). Artyści są wrzodem dla władzy, ale to jest problem władzy. Oczywiście zawsze władza może kupić artystę. A liryka jest super. Śpiewam caly czas Krzysia Buszmana, śpiewam Jacka Goryńskiego cudowną lirykę i śpiewam Jana Kazimierza Siwka. Ta pandemia, to był czas uwięzi w klatce. Trudny czas. Strach dominował…Wciąż dominuje… Nie wiadomo co może się za chwilę wydarzyć. Ale jest też ten czas pomiędzy lękami i wtedy przychodzi mnóstwo fajnych myśli. Człowiek jakby cały czas w tym rozkminianiu życia zagłębia się bardziej…Jakby chciał dokopać sie do atomu…albo jeszcze głębiej… Świat zwolnił – tak się mówi, ale mam wrażenie, że myśli przyspieszyły… Ale to zaowocuje pewno trochę później…. Dalej więc będzie o tym samym… Tylko trochę z innej perspektywy…

DK: Panie Wojtku, obawiam się że nawet te, jak pan to określa, ponadprzeciętne osobowości artystyczne, też nie miały wielkiego wpływu na ludzkość, artyści świata nie zbawią, niestety. Podobnie jak wielu, kocham sztukę we wszystkich jej kształtach i myślę, że dobrze jest orientować się na tych którzy zaznaczyli jakoś swoją obecność w kulturze. Ludzie potrzebują przecież sztuki w każdych czasach, bo ona sprawia że życie jest piękniejsze, a może po prostu znośniejsze. Możemy mieć przynajmniej iluzję że znacznie bardziej istotne jest być niż mieć, niezależnie od tego jak naprawdę kształtują się te proporcje w naszym przaśnym życiu. To pragnienie sztuki, kontaktu z nią jest znacznie bardziej dojmujące w trudnych czasach. Nawet w Getcie warszawskim działały orkiestry…, ba, nawet na „Titanicu” jedna grała gdy statek tonął…  To czy żyjemy w trudnych czasach jest zawsze dyskusyjne.  Może jest tak że zawsze są trudne czasy…?  I może nieuniknione są napięcia między władzą a artystami? Ale abstrahując od wszelkich dylematów i sofizmatów, chciałbym zapytać pana konkretnie czy ten czas jest dla pana jakoś szczególny….Przecież w czasie pandemii nie ma występów, koncertów, publiczność można znaleźć tylko w Internecie a to przecież nie jest chyba to samo, prawda? Czy pan sobie radzi finansowo? Bo pewnie nie ma pan żadnego etatu?  Czy jest jakaś organizacja która panu pomaga, może ZAIKS? A czy radzi pan sobie ze swoją psychiką, czy też jak wielu artystów wpada pan w „dołki”? Wielu z nas nie zna osobiście żadnego artysty a nasze wyobrażenia często są mylne. Czy lubi pan swoje obecne życie…?

WG: Ale ja właśnie o takim wpływie na ludzkość mówię i to mam na myśli: potrzebę sztuki. Obcowanie ze sztuką, jest niczym innym jak rozmową…Też o tej rozmowie mówię: mamy potrzebę rozmowy, a ta nas uskrzydla, dodaje nadziei, powoduje uśmiech lub refleksję. Jest ziołem, świeżym powietrzem, przytuleniem… A z tymi czasami – ma pan rację. To wszystko jest względne (śmiech). Ten czas jest dla mnie trudny. Ale dla wielu ludzi jest trudny z tych samych powodów. Póki co jeszcze do nikogo nie pisałem o żadne wsparcie. Nie mam etatu. Kontakt z Widzem na koncercie jest nieporównywalny z tym kontaktem w necie. Ale z tego co zaobserwowałem, komórka i komputer dla młodego pokolenia to realny świat. Wszystko sie zmienia. Słyszałem, że gdzieś tam powstał salon przytulania. Czyli może niedługo wszystko będzie inne. Na co dzień będziemy komunikować się przez różne aplikacje, a wpadać na chwilkę przyjemności do solarium i na terapię do salonu przytulania. Im dłużej jestem uwięziony, tym bardziej brakuje mi kontaktu z Widzem. Teraz już powoli coś drga i otwierane będą teatry i domy kultury. Ale do tego czasu o kulturze było cicho. Zresztą  to odmrażanie o niczym nie świadczy. Przecież Widz musi mieć na ten bilet, żeby go kupić. W domach kultury zmniejsza się budżety.  Zamknęli nas w domach, założyli namordniki, bez bliżej określonego terminu… Trudno się walczy z niewidzialnym wrogiem, trudno się walczy ze strachem… Strach paralizuje. Nie widać końca zakrętu, nie widać perspektywy. Często słyszę: dla was to teraz dobry czas, żeby tworzyć. Teoretycznie może tak. Ale z tyłu głowy gdzieś czuć to zniewolenie, czuć, że straciło się pracę. Jakby cukiernikowi zabronili sprzedawać pączki, to widziałby sens ich produkcji?  Jeszcze dochodzą takie dla mnie niezbyt logiczne informacje typu: galerie otwieramy w poniedziałek, a żłobki w środę… A czemu nie odwrotnie? I nagle trafiam na artykuł: zakłady pogrzebowe bankrutują. Człowiek każdemu współczuje, ale z drugiej strony zaczyna mieć wyrzut sumienia, że przeżył. I znowu wraca to odwieczne pytanie: po co jest na tym świecie? może jest tym zbędnym ogniwem, które ma wymrzeć w tej pandemii, bo słyszy z ust rządzących na dodatek, że kultura nie ma wpływu na gospodarkę! Nie muszę chyba dalej odpowiadać na pytanie co dzieje się z moją psychiką… Pełny relaks i czas na pisanie piosenek. Czy lubię swoje obecne życie? Pewnie, że lubię! Nie wybrałem sobie zawodu i sposobu na życie, który ma na celu utradnianie życia innym. I gdy śpię, to jedynym problemem jest dla mnie źle ułożona poduszka, a nie wypisywanie ustaw na kolanie.

5V3B0708

DK: Panie Wojtku, nie wiem czy kultura ma wpływ na gospodarkę, pewnie ma, nawet jest jej istotną częścią, w każdym razie w wymiarze jej udziału w PKB, ale nie mam wątpliwości, że ma wpływ na politykę. I to wcale nie musi być jakaś koturnowa sztuka, aspirująca do Nobla. Wystarczą zwykłe (niezwykłe) piosenki. Piosenka Kazika poraziła dyrektorów Polskiego Radia i poruszyła największych prominentów. A z drugiej strony taki banalny rap jak „Państwo z dykty” w wykonaniu Ziemowita Gowina spowodował ożywione dyskusje na wszystkich intelektualnych piętrach, choć marszałek Terlecki orzekł, że to „musi być świr”. Ten „świr” jest jednak filozofem, zakochanym w literaturze amerykańskiej, a dodatkowo jest synem ważnego posła. Pan sam zaczął rapować i jestem ciekaw czy będzie pan to kontynuował. Tak przy okazji, skąd taka wielka popularność rapu? W moim pokoleniu to jest rzadkie. Poseł Gowin, gdy go zapytano o pierwsze reakcje na piosenkę syna, odrzekł „nigdy nie byłem fanem rapu”. I tu go rozumiem, bo ja też nie. Choć chyba dostrzegam eksplozywny potencjał tego gatunku. Mam wrażenie, że jest pan na etapie przewartościowań, jeżeli chodzi o ekspresję na scenie i repertuar. Jeżeli chce się mieć ten intymny kontakt z widzem to trzeba go przecież czymś zauroczyć. Czy to samo w sobie nie jest pistoletem przy skroni? Musisz być wspaniały albo zginiesz…. Czy mam rację że poszerza pan repertuar? Jeżeli tak to w jakim kierunku? Wiem, że lubi pan kabaret „Czerwony tulipan” z Olsztyna, ja też ich lubię od wielu lat, odkąd ich odkryłem w Warszawie. Wystąpili na koncercie „Przyjaciół Marka Majewskiego”, którego z kolei ja wtedy lansowałem (dosłownie) w całej Polsce, z okazji rocznicy korporacji w której pracowałem. Zna pan repertuar Marka Majewskiego? On też gra, śpiewa, komponuje, przynajmniej tak było do niedawna. U pana jest jednak chyba więcej liryki i humoru. Czy to się teraz zmieni?

WG: Nic się nie zmieni. Gdybym zaczął rapować, to bym kłamał. To nie jest ubranko, w którym sie dobrze czuję. A rap jest tak popularny, bo niesie ze sobą treści zbuntowanej młodzieży. To są często niesamowite teksty, mówiące o czymś bardzo ważnym, ubrane właśnie w taką dla niektórych przystępną formę. Choć strzelać słowami czasami w takim tempie i podziałach, to sztuka cyrkowa. A co do Gowina… Hm… Nie wiem co mam powiedzieć. Dorosły i wykształcony człowiek. To zupełnie zaprzecza też ideom polityków z PiSu, że jeśli dziadek był w wermachcie, to wnuk musi być zdrajcą, albo, że jeśli tatuś czyjś był w partii, to syn jest komuchem. Ale podkreślam – to nie jest zupełnie moja estetyka i raczej wychodzę z założenia, że w dobie, kiedy świat jest tak agresywny, sztuka powinna być przeciwwagą tej agresji i pokazywać piękno. Tylko pozostaje pytanie też, co kogo koi… Odwieczny problem między sympatykami coca-coli i pepsi-coli, smakoszy ogórkowej i pomidorowej. Mój świat jest taki jaki pokazuję w swoich piosenkach. O nim opowiadam. Odpowiednio dozując humor i lirykę staram się zaciekawić Widza swoją opowieścią. I tak już zostanie. Marka Majewskiego bardzo dobrze znam i często razem występujemy. To bardzo dobry autor i wykonawca. I prywatnie bardzo dobry człowiek. Grać z Markiem, to wielka przyjemność. A jeśli chodzi o mnie, to póki jeszcze mogę być sobą, to będę. Jeśli zaś chodzi o Kazika… Zdaje się, że mówiłem już o Stańczyku i władzy. Przykro jest, jeśli walczy się z intelektem i popiera głupotę. Mam wrażenie, ze tak jest.  Co tam się wydarzyło w tym radiu, to tylko wiedzą zainteresowani. Nie chcę się wypowiadać. Czy poszło o treść, czy poszło o przekręt – nie wiem. Jestem daleko od tego świata. A piosenka jest rewelacyjna. Zachowanie Pana Prezesa nie było stosowne. To jest moje zdanie. I najwyraźniej jeszcze wielu ludzi. Ja bym na miejscu władzy ukochał takiego artystę. Tam na górze prawdopodobnie traci się kontakt z rzeczywistością. Artysta jest po to, by powodował refleksje… i na dole i na górze. Podobno kiedyś przed przyjazdem I Sekretarza malowano trawniki… Myśli Pan, ze I Sekretarz zdawał sobie sprawę z tego? Oto jest pytanie…

DK: Wiele wskazuje, że przynajmniej w okresie letnim pandemia nie będzie nas tak okrutnie prześladować jak poprzednio. To daje nam szansę powrotu do normalności. Również w kulturze. Jak pan planuje swoją działalność? Gdzie można pana zobaczyć i usłyszeć?

WG: Szału nie ma z tymi koncertami. Stali wszyscy, wiec pierwszeństwo mają  Gwiazdy. Poza tym moj sezon to wiosna, jesień i zima…W plenerach raczej to moje granie się nie nadaje, więc wszystkie festyny i masowe imprezy odpadają. Mam dwa recitale online dla 53 Giełdy Piosenki w Szklarskiej Porębie i drugi dla MDK w Mławie. W sierpniu jeszcze jedziemy z Rafałem Grząką z recitalem do Konina do Muzeum Okręgowego na zaproszenie barda Kamila Wasickiego i dzięki uprzejmości Pani Dyrektor Elżbiety Barszcz. A jesień jest wciąż niewiadoma. Jeśli wirusy nie przeszkodzą ruszymy ze Sceną Zaułek w Nowodworskim Ośrodku Kultury w Nowym Dworze Mazowieckim i w Centrum Kultury w Łomiankach. W wakacje też nagram kilka klipów w Ciechanowie, a to dzięki współpracy z Urzędem Miasta Ciechanów. Po wakacjach będę też robił widokówki muzyczne dla Radia Wrocław do audycji Leszka Kopcia Muzyczna Cyganeria. Kiedyś już to robiłem, więc wracamy do współpracy. No i cały czas szukam menedżera, który zająłby się moimi sprawami. Mamy do ogarnięcia przecież dużo spraw. Ja chciałbym zająć się tylko tą stroną artystyczną… Leżę ugorem, bo nie nadaję sie do rozmów, negocjacji… A moje od lat kontakty z różnymi wspaniałymi Artystami, Tekściarami i Muzykami, to ogromne fundamenty do tego, by tworzyć widowiska estradowe, robić warsztaty, spektakle… Tylko ktoś musi mi w tym pomoc. A jeśli chodzi o pierwszą część pytania… Od lat słyszę od kandydatów na cokolwiek to samo, a życie przynosi wciąż coś zaskakującego. Marek Grachuta śpiewał taką piekną pieśń: „Będziesz zbierać kwiaty, będziesz się uśmiechać, będziesz liczyć gwiazdy, będziesz na mnie czekać”, a potem rzeczywistość wiemy jaka jest… Kobieta staje przed garami, sprząta, pierze itd. Politycy są bardzo romantyczni… Każdy mówi jak powinno być, obiecuje…a potem my jeździmy na mopach. A programy?… Każdy program, to piękne założenia dla mnie. Ba, nawet socjalizm jest piękny w swoich założeniach. Wszystko tkwi w mentalności ludzkiej. Ja bym sobie tylko życzył, żebyśmy tu na dole mieli dla siebie więcej życzliwości i zrozumienia. Mieli więcej empatii. Tolerancji. Czy będzie lepiej artystom… Zawsze było niektórym lepiej, a niektórym gorzej. A teraz jeszcze doszli Celebryci… Artur Andrus napisał pięknie: to czas dla wrażliwych inaczej…

Rozmawiał Daniel Kortlan.

- R E K L A M A -
Subskrybuj
Powiadom o
guest
Na podany adres email otrzymasz powiadomienie po akceptacji komentarza przez moderatora.

Chcąc jak najlepiej zabezpieczyć i chronić Twoje dane osobowe zgodnie z przepisami RODO, potrzebna nam jest Twoja zgoda na ewentualne ich przetwarzanie. Informujemy jednocześnie, że publikacja komentarza w portalu "Nasza Mława" skutkuje wyrażeniem przez Ciebie takiej zgody. Nigdzie nie przekazujemy Twoich danych (IP) i chronimy je jak najlepiej potrafimy, wykorzystując do tego wszelkie możliwe formy.

UŻYTKOWNIK PONOSI WYŁĄCZNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TREŚCI ZAMIESZCZANE PRZEZ SIEBIE W PORTALU NASZA MŁAWA, W SZCZEGÓLNOŚCI JEST ODPOWIEDZIALNY ZA EWENTUALNE NARUSZENIE PRAW LUB DÓBR OSÓB TRZECICH ORAZ SZKODY Z TEGO TYTUŁU.
1 Komentarz
Najnowsze
Najstarsze Oceniane
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie
LM
LM
3 lat temu

Ekscytująca rozmowa, świetne piosenki, brawo panie Danielu, brawo panie Wojtku

Piotr Jankowski: „Mławie potrzebne jest nowe otwarcie i współpraca dla miasta” [SPONSOROWANE]

0
Szanowni Państwo! Przed Państwem decyzja o wyborze Burmistrza Mławy w II turze wyborów 21 kwietnia. Obecna władza sprawuje urząd od 17 lat. Wielu mieszkańców...

Pasy dla rowerzystów na Sienkiewicza, Granicznej i Brukowej

1
Pasy dla rowerzystów na Sienkiewicza, Granicznej i Brukowej. Niebawem ruszają prace z tym związane. Powiatowy Zarząd Dróg w Mławie ostrzega przed zmianą organizacji ruchu,...

Zatankowali, nie zapłacili, stracili samochód

0
Nietrzeźwi przyjechali audi na stację paliw, zatankowali samochód i nie opłacili rachunku. Po interwencji policji trafili do aresztu. Dodatkowo 31-letni obywatel Mołdawii, usłyszał zarzut...

Gabriel najlepszy w Polsce. Złoty kadet z Mławy

0
Położony w województwie śląskim Będzin był organizatorem mistrzostw Polski w kickboxingu kadetów młodszych i kadetów starszych w formule kick light. Do batalii przystąpiło blisko...
  • Działki pod zalesienie - łącznie 1,2196 ha - Strzałkowo
    Działki pod zalesienie - łącznie 1,2196 ha - Strzałkowo
    Cena: 51 200 zł  / Miejscowość: Strzałkowo  / Kategoria:
  • Grunt orny 8000 m2 w Strzałkowie, gm. Stupsk
    Grunt orny 8000 m2 w Strzałkowie, gm. Stupsk
    Cena: 37 600 zł  / Miejscowość: Strzałkowo  / Kategoria:
  • Mieszkanie w ścisłym centrum - 3 pokoje, miejsce postojowe
    Mieszkanie w ścisłym centrum - 3 pokoje, miejsce postojowe
    Cena: 350 000 zł  / Miejscowość: Mława  / Kategoria:

Jak ubrać się na komunię w 2024 roku? Poznaj hot trendy! [SPONSOROWANE]

0
Jeden z najważniejszych dni w życiu dziecka to bez wątpienia jego pierwsza komunia święta. To wyjątkowa okazja, która zasługuje na równie wyjątkową celebrację, a...

Nowe mieszkania w Krakowie – przewodnik po rynku nieruchomości [SPONSOROWANE]

0
W ostatnich latach rynek nieruchomości w Polsce przeżywa prawdziwy boom, a Kraków, jako jedno z najczęściej wybieranych miast do życia, nie jest wyjątkiem. Poszukiwanie...

Zaobserwowano wzmożony ruch… kaczek domowych

0
Niejedna kontrola drogowa w miejscu, zgłoszonym przez użytkowników KMZB zakończyła się niepozytywnie dla kierujących łamiących przepisy, a pozytywnie dla mieszkańców. Bywają jednak i takie...
- REKLAMA -
- REKLAMA -

Ucieczka młodego kierowcy audi

0
Dyżurny mławskiej policji odebrał zgłoszenie (w niedzielę wieczorem) dotyczące nietrzeźwego kierowcy audi. Interweniujący patrol, chwilę po zgłoszeniu, zauważył podejrzanego kierowcę w Podkrajewie. Ten, na...

Mława dla pływania. Pół tysiąca uczestników

0
Ponad pięciuset młodych sportowców stanęło na starcie dwudniowych ogólnopolskich zawodów „Mława dla pływania” pod patronatem burmistrza Mławy. Wśród uczestników przeważali młodzi adepci pływania z...

Informacje z Mazowsza 55 [SPONSOROWANE]

0
W tym wydaniu programu informacyjnego samorządu województwa mazowieckiego "Informacje z Mazowsza" mówimy m.in. o najlepszym w kraju wyniku wyborczym marszałka województwa, powstaniu Mazowieckiego Centrum Edukacji...

Mławianka Mazovia Cup. Zapisy drużyn

0
W Mławie niebawem rusza projekt "Mławianka Mazovia Cup", promujący sport, zdrowy styl życia i integrację społeczności lokalnej. Turnieje będą zorganizowane zgodnie z zasadami unifikacji...
- REKLAMA -
1
0
Przejdź do komentarzyx