Komisja weryfikacyjna, która zajmuje się sprawą kamienicy przy ulicy Noakowskiego 16 w Warszawie, należącej do rodziny prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz zaprezentowała dokumenty, które mają być przełomowe w tej sprawie. Zostały one odnalezione w archiwach sądów w Olsztynie i Mławie.
Kamienica przy Noakowskiego 16 należała przed wojną do rodziny Oppenheimów i Regirerów. Po 1945 nikt z właścicieli nie pojawił się w Warszawie. Takich „okazji” szukał Leon Kalinowski, który specjalizował się w przejmowaniu pożydowskich nieruchomości. Fałszując akt notarialny przejął również budynek przy Noakowskiego, a następnie go sprzedał. Jednym z kupujących był Roman Kępski, członek rodziny Waltzów.
I mimo tego, że w 1948 roku Kalinowski został za oszustwo skazany, Kępski nie został wykreślony z hipoteki. Na tej podstawie jego spadkobiercy odzyskali w 2006 roku swoje prawa do nieruchomości, a następnie je sprzedali.
-Do tej pory, do wyjaśnienia tej sprawy brakowało dwóch dokumentów, na co powoływali się wielokrotnie państwo Waltzowie i osoby ich reprezentujące. Po pierwsze brakowało treści wyroku Leona Kalinowskiego, który sfałszował akt notarialny w sprawie Noakowskiego 16. Po drugie rodzina Waltzów wielokrotnie powoływała się na to, że ich wujek nie miał świadomości, że ta kamienica pochodzi z przestępstwa – wyjaśniał na konferencji prasowej 11 grudnia Patryk Jaki, przewodniczący komisji weryfikacyjnej.
Dodał, że długie i żmudne poszukiwania tych dokumentów zakończyły się właśnie sukcesem. Odnaleziono je w archiwach sądów – w Olsztynie i w Mławie.
– Znaleźliśmy wyrok skazujący Kalinowskiego oraz dokument potwierdzający, że Kępski zdawał sobie sprawę, bo był przesłuchiwany w tej sprawie. Organy państwa pytały się go, czy wiedział o tym fałszerstwie, na co on odpowiedział, że nie wyklucza, że popełniono przestępstwo – mówił Jaki.
Jedną z teczek z archiwalnymi aktami pokazaną przez Jakiego są akta Jana Norberta Wierzbickiego, byłego notariusza i wiceprezesa Sądu Okręgowego w Mławie w latach 40., który został skazany w roku 1950 za pomoc w legalizacji fałszywych dokumentów Kalinowskiego.
Lekarze w Mławie mają o sobie mniemanie jakby co najmniej byli profesorami, a leczą tylko bogatych i znajomych resztę traktują jak bydło, to jest psełdo elyta, która swój folwark tu stworzyła.
Dlaczego zawsze w wielkich aferach musi być mławski wątek? Co jest z tym miastem nie tak?
Nie pierwszy raz są sfałszowane dokumenty.
W Mlawie jest masa skorumpowanych ludzi na stanowiskach.Znam wielu,ktorzy zajmujac stanowiska na panstwowych posadach dopuszczaja sie korupcji,nepotyzmu i innych przestepst.Prosze przypatrzec sie lekarzom w przychodniach np.na ulicy sadowej.Lekarz przyjmuje od godz.8 rano-tak?A przychodzi do pracy o ??????????To tylko jeden przyklad,a jest tego wiecej.Jest na to przyzwolenie spoleczenstwa-przyzwolenie na nieprawidlowosci.Ot co.
Akurat lekarze to wszędzie się spóźniają,w każdej innej przychodni i w innych miastach też a pacjent musi czekać cierpliwie cały dzień.
Tylko jakim prawem? Jak pacjent by się spóźnił to kolejka by mu przepadła. A lekarz za spóźnienie pracy nie traci..
A jakie wielkie afery masz na myśli ????? Wymień kilka….